Jesteśmy europejskim liderem wzrostów

Polacy wciąż wysyłają i odbierają mniej przesyłek niż Francuzi, Niemcy czy Brytyjczycy. Widać jednak boom na takie usługi.

Publikacja: 21.08.2018 21:00

Jesteśmy europejskim liderem wzrostów

Foto: Adobe Stock

Polski sektor KEP (kurier, ekspres, paczka) rozwija się w imponującym tempie. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ostatnich sześciu lat liczba przesyłek dostarczanych w naszym kraju skoczyła o 62 proc., a wartość tego rynku w latach 2012–2017 wzrosła o ponad 50 proc.

Napędem jest dynamicznie rosnąca sprzedaż online. Firmy kurierskie nie ukrywają, że wzrosty popytu na zakupy internetowe są tak duże, że ciężko dziś nadążyć z usługami dostawy towaru.

W szeregu z Rumunią

Rynek kurierski na świecie osiągnął w 2017 r. wartość 285 mld dol. W Europie urósł on do poziomu około 83 mld euro. W Polsce od lat charakteryzuje się dynamicznym, dwucyfrowym wzrostem. Właściwie co roku, dzięki gigantycznemu popytowi na e-zakupy, branża logistyczna notuje rekordy. Wystarczy wspomnieć, że handel internetowy w naszym kraju wart jest 40 mld zł i według raportu Interaktywnie.com w br. wzrośnie o 23 proc. Prognozuje się, że Polacy w sieci w 2020 r. będą kupować już za imponujące 70 mld zł.

Nic dziwnego, że usługi oferowane przez operatorów rynku stają się coraz bardziej powszechne i poszukiwane. Obecnie rodzimy sektor KEP wyceniany jest na ponad 6 mld zł (1,7 mld dol.). To znacznie mniej niż we Włoszech, Francji, Niemczech czy Wlk. Brytanii. Nadganiamy jednak liderów. Do pokonania jest wciąż gigantyczny dystans. U naszych zachodnich sąsiadów wysłano w 2017 r. 3,35 mld paczek. To osiem razy więcej niż w naszym kraju. Nad Wisłą rocznie kurierzy dostarczają około 400 mln przesyłek. Daje nam to więc udział w europejskim rynku na poziomie około 2 proc. Wynik nie rzuca na kolana, ale prognozy dla branży są bardzo obiecujące. Szacuje się, że w 2018 r. rodzimy rynek KEP urośnie bowiem o kolejne 13 proc. (dynamika jest więc dwukrotnie wyższa niż w Niemczech). To nas plasuje wśród europejskich liderów wzrostów, obok Rumunii oraz Holandii – wynika z analiz A.T. Kearney (w Europie średni wzrost to 4–5 proc., a na świecie – 6 proc.).

Potentaci rosną w siłę

Rafał Nawłoka, prezes DPD w Polsce, wskazuje, że w 2017 r. spółka doręczyła aż o 23 proc. więcej przesyłek niż w 2016 r. (w sumie 126 mln szt.). – Nasze przychody w tym czasie zwiększyły się o 19 proc. Wyniki te zawdzięczamy ciągłemu wzrostowi popularności e-commerce – potwierdza.

Nie ma wątpliwości, że duża dynamika na rodzimym rynku utrzyma się. – W ciągu najbliższych kilku lat będziemy świadkami dalszych, systematycznych wzrostów i dostosowywania oferty do potrzeb odbiorców. Coraz powszechniejsze stają się nie tylko szybkie i precyzyjne usługi, ale także rozwiązania zwiększające komfort mieszkańców miast – samochody i rowery elektryczne czy punkty nadań i odbiorów lub samych odbiorów – wylicza Nawłoka.

Dobre wyniki w KEP notuje również Poczta Polska (PP). Operator w ub.r. obsłużył ponad 120 mln paczek i przesyłek e-commerce. Wskazuje, że coraz większą popularność zyskuje usługa click&collect, dzięki której klienci mogą odebrać zamówioną paczkę w specjalnych punktach m.in. na stacjach paliw Orlen, w kioskach Ruchu czy sklepach Żabka oraz Freshmarket. Spółka docelowo chce mieć sieć ponad 11 tys. punktów odbioru tego typu. PP inwestuje również w sortownie. W lipcu otworzyła nowe hale w Olsztynie i Koszalinie, głównie do obsługi e-zakupów zagranicznych.

– Chcemy być wiodącym operatorem logistycznym w Europie Środowo-Wschodniej, jeszcze lepiej obsługiwać rynek e-commerce i logistykę międzynarodową. Aby wizja stała się rzeczywistością, przebudowujemy sieć logistyczną. Dostosowujemy ją do obsługi nie tylko listów, lecz także paczek i przesyłek paletowych – zaznacza Paweł Skoworotko, członek zarządu PP.

Państwowa spółka informuje, że docelowa architektura logistyczna Poczty, w tym planowana budowa centralnego węzła logistycznego, będzie wiązała się z miliardowymi inwestycjami i to zaledwie w ciągu kilku lat. – W ramach tego projektu trzy sortownie regionalne i 50 punktów przeładunkowych tzw. depotów zostanie skomunikowanych z centralnym węzłem logistycznym – zapowiada Skoworotko.

Rynkowa konsolidacja

Na polskim rynku KEP obecni są właściwie wszyscy najwięksi gracze. Zagraniczne firmy wykroiły sobie pokaźny kawał rynkowego tortu (ponad 80 proc.). Z analizy GS1 Polska wynika, że rodzimą branżę KEP cechuje dość wysoka koncentracja – około 77 proc. przychodów w Polsce jest generowana przez cztery największe firmy, podczas gdy w TSL (transport i spedycja) jest to zaledwie 5–6 proc.

Liderem w branży KEP jest DPD, związane z francuską La Poste, ale znaczące udziały mają również niemiecki DHL, amerykańskie FedEx i UPS oraz brytyjski GLS czy niemiecki Geis. O rynek ostro rywalizują również państwowa Poczta Polska (PP), a także InPost, spółka znanego biznesmena Rafała Brzoski, w którą zainwestował fundusz Advent International.

Od wielu lat ten – początkowo mocno rozdrobniony – rynek wyraźnie się konsoliduje. Swoją pozycję GLS zbudował, przejmując Szybką Paczkę, z kolei DPD – Siódemkę i Masterlink, DHL – Servisco, zaś FedEx – Opek i TNT.

Polski sektor KEP (kurier, ekspres, paczka) rozwija się w imponującym tempie. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ostatnich sześciu lat liczba przesyłek dostarczanych w naszym kraju skoczyła o 62 proc., a wartość tego rynku w latach 2012–2017 wzrosła o ponad 50 proc.

Napędem jest dynamicznie rosnąca sprzedaż online. Firmy kurierskie nie ukrywają, że wzrosty popytu na zakupy internetowe są tak duże, że ciężko dziś nadążyć z usługami dostawy towaru.

Pozostało 91% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jest nowa szefowa PARP. "Agencja trafia w najlepsze ręce"
Biznes
USA chcą złagodzenia ograniczeń dotyczących marihuany
Biznes
Wielka Brytania wreszcie ma pierwszego „muzycznego miliardera"
Biznes
Lada dzień do Poczty Polskiej wpłynie wielki przelew. Uratuje molocha?
Biznes
Warto mieć zielone miasto