Rygorystyczne kominy

Polska ustawa kominowa to kuriozum na skalę europejską. W restrykcjach wobec państwowych menedżerów bijemy na głowę nawet Rumunię i Bułgarię

Publikacja: 04.03.2008 01:45

Z raportu międzynarodowej kancelarii DLA Piper Wiater, do którego dotarła „Rz”, wynika, że spośród mieszkańców 27 krajów europejskich (26 państw Unii, bez Łotwy, plus Norwegia) Polacy są najbardziej surowi w limitowaniu wynagrodzeń osób kierujących spółkami z udziałem Skarbu Państwa.

W większości krajów ograniczenia wysokości płac członków rad nadzorczych lub członków zarządów w spółkach kontrolowanych przez państwowego udziałowca w zasadzie nie istnieją. Tak jest m.in. w Austrii, Belgii, Danii i Finlandii. „Sytuacja prawna menedżerów spółek z udziałem Skarbu Państwa nie jest zróżnicowana od sytuacji menedżerów spółek, w których Skarb Państwa nie ma udziału” – można przeczytać w raporcie. Podobnie jest w Czechach, na Słowacji, w Słowenii i Grecji. Z kolei w Szwecji wynagrodzenia członków rad nadzorczych i prezesów spółek z udziałem Skarbu Państwa powinny być porównywalne do płac oferowanych przez prywatne spółki podobnej wielkości, jednak nie najwyższe.

Nawet w krajach, które przyjęły bardziej restrykcyjne podejście do zagadnienia, jak Francja czy Niemcy, ograniczenia dotykają tylko członków rad nadzorczych, zarówno tych, którzy reprezentują Skarb Państwa, jak i przedstawicieli załogi. Ograniczenia nie dotyczą członków zarządu. Przedstawicielom Skarbu Państwa w radach niemieckich spółek, w których jest on jedynym udziałowcem, nie przysługuje żadne wynagrodzenie.

Jeszcze inne rozwiązanie przyjęto w Holandii, gdzie potencjalnie nadmierne apetyty państwowych menedżerów hamuje kodeks nadzoru korporacyjnego z grudnia 2003 r., który odnosi się także do władz prywatnych firm.

755 firm wypłaca prezesom i członkom zarządu wynagrodzenia według zasad ustawy kominowej

– Wnioski płynące z raportu, w którym Polska okazuje się niechlubnym wyjątkiem w Europie, bynajmniej mnie nie zaskakują – mówi „Rz” Bogusław Piwowar, wiceprezes Business Centre Club. – Nasza ustawa jest bublem prawnym, który powinien zostać jak najszybciej zniesiony. Powinniśmy rządzić się zasadami rynkowymi, a nie zastanawiać, ile razy podnieść obowiązujące limity wynagrodzeń. Błędem przy tworzeniu ustawy było też wrzucenie do jednego worka osób kierujących dużymi firmami ze sferą budżetową – przedstawicielami samorządów – dodaje. Jego zdaniem to powiązanie może się okazać bronią obosieczną wobec tych, którzy odważą się teraz zmienić ustawę.

Kontrowersyjną kominówkę, czyli ustawę o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi, wprowadził osiem lat temu rząd Jerzego Buzka. Ogranicza ona zarobki w firmach, w których Skarb Państwa ma ponad 50 proc. udziałów. Ich szefowie mogą zarobić maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia (w spółkach z większościowym udziałem Skarbu Państwa) lub jego czterokrotność (w kontrolowanych pośrednio). Już raz była zaskarżana do Trybunału Konstytucyjnego – bez skutku. Częściową liberalizację – podwyższenie limitów wynagrodzenia i zróżnicowanie ich w zależności od wielkości firm – przewidywał projekt jej nowelizacji autorstwa PiS, jednak przepadł w pierwszym czytaniu w Sejmie. Paradoksalnie – jak podkreślają przedsiębiorcy – głosami przedstawicieli PO uchodzącej za najbardziej prorynkową partię w parlamencie.

Teraz Platforma sama podjęła kolejną próbę zmiany ustawy kominowej. – Chcemy znieść obowiązujące restrykcje w stosunku do tych podmiotów, w których minister skarbu ma udziały – mówi „Rz” Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu. – Wynagrodzenia członków zarządów tych firm ustalałyby rady nadzorcze według parametrów określonych w rozporządzeniu. Ostatnie słowo w kwestii płac przysługiwałoby jednak ministrowi skarbu lub walnemu zgromadzeniu. Podstawa pensji i np. premie byłyby więc uwolnione spod presji kominówek. Dotychczasowe limity dotyczyłyby tylko tej części wynagrodzenia, która obejmuje świadczenia dodatkowe. Dziś podczas wewnątrzresortowego kolegium MSP będzie dyskutować nad ostateczną wersją zmian w ustawie.

Z raportu międzynarodowej kancelarii DLA Piper Wiater, do którego dotarła „Rz”, wynika, że spośród mieszkańców 27 krajów europejskich (26 państw Unii, bez Łotwy, plus Norwegia) Polacy są najbardziej surowi w limitowaniu wynagrodzeń osób kierujących spółkami z udziałem Skarbu Państwa.

W większości krajów ograniczenia wysokości płac członków rad nadzorczych lub członków zarządów w spółkach kontrolowanych przez państwowego udziałowca w zasadzie nie istnieją. Tak jest m.in. w Austrii, Belgii, Danii i Finlandii. „Sytuacja prawna menedżerów spółek z udziałem Skarbu Państwa nie jest zróżnicowana od sytuacji menedżerów spółek, w których Skarb Państwa nie ma udziału” – można przeczytać w raporcie. Podobnie jest w Czechach, na Słowacji, w Słowenii i Grecji. Z kolei w Szwecji wynagrodzenia członków rad nadzorczych i prezesów spółek z udziałem Skarbu Państwa powinny być porównywalne do płac oferowanych przez prywatne spółki podobnej wielkości, jednak nie najwyższe.

Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca