— Sąd dał nam szansę, sądzę, że wierzyciele zrobią to samo — mówi Roman Kraiński prezes Stoczni Marynarki Wojennej. Zarząd nie ujawnia wielkości zadłużenia stoczni budującej i remontującej wojenne okręty, wiadomo jedynie, że wierzycieli jest aż 800. — Z tego najpoważniejszych — kilkunastu — pociesza się prezes Kraiński.
Na negocjowanie układów z wierzycielami firma chce poświęcić pierwsze miesiące przyszłego roku. — Liczymy na istotne redukcje zadłużenia, w interesie wszystkich jest przecież utrzymanie spółki budującej okręty i dysponującej unikalnymi technologiami — mówi szef SMW. Prezes Kraiński ma rację. Nikt inny nie jest w stanie naprawiać systemów uzbrojenia eksploatowanych w polskiej flocie, a na remonty łodzi podwodnych gdyńska firma ma praktycznie wyłączność.
Na odsiecz stoczni idzie Marynarka Wojenna. „Rz” dowiedziała się, że MON, mimo ostrych oszczędności w armii, zaplanowało niezbędne remonty i modernizacje okrętów. Armia rozważa też kontynuowanie budowy ostatniego sztandarowego produktu stoczni — korwety Gawron. Kadłub jednostki wartej docelowo 1, 3 mld zł, wodowano jesienią.
Najpierw wojsko zdecydowało o zamrożeniu budowy i wyposażania okrętu proj. 621, ale okazało się, że grube miliony będzie kosztowało samo utrzymanie i ubezpieczenie nie dokończonego gawrona. Stąd decyzja, o kontynuowaniu pracy, choć z poślizgiem i w ograniczonym zakresie. — Przed ostatecznymi ustaleniami z MON w tej sprawie, nie ujawniamy szczegółów — unika konkretów prezes stoczni.
Zarząd gdyńskiej stoczni liczy, że przyszłoroczne zamówienia resortu obrony związane z zapowiadaną modernizacją narodowej floty osiągną wartość 100 mln zł. To za mało by uratować zadłużoną, spółkę, której właścicielem jest dziś Agencja Rozwoju Przemysłu (99 proc udziałów). Dlatego zarząd zaplanował przyspieszoną restrukturyzację majątku i znaczącą redukcję zatrudnienia. Dziś stocznia liczy 1250 pracowników, w wyniku trwających już zwolnień, firma osiągnie pułap ok. 900 zatrudnionych. Prezes Kraiński: w miarę kontraktowania nowych zleceń eksportowych nie można wykluczyć przyjęć fachowców do wydziałów produkcyjnych.