— Do 24 czekamy na dokumenty potwierdzające ze środki na budowę autostrady zostały zapewnione — mówi Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jeżeli w ciągu najbliższych godzin takie dokumenty do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie wpłyną, rząd będzie miał prawo wypowiedzieć koncesję i przejąć budowę autostrady. Zrobił już to w zeszłym roku, kiedy okazało się że Autostrada Południe i Autostrada Mazowsze (Stalexport i Autostrade) które konkurowały o budowę 92-km odcinka trasy A2 z Łodzi do Warszawy nie są w stanie zdobyć finansowani.
Plan awaryjny wydłuży jednak czas realizacji inwestycji. Odcinek o długości 180 km zostanie zapewne podzielony na ok. 9 mniejszych — 20 km. Przygotowanie dokumentacji przetargowej, ogłoszenie postępowań a następnie ich rozstrzygnięcie może potrwać około sześciu miesięcy. I to przy założeniu, że sprawa będzie potraktowana jako pilna, tak jak miało to miejsce w przypadku pięciu przetargów na budowę w sumie 92 km trasy A2 z Łodzi do Warszawy.
Kolejnym problemem z którym będzie musiał uporać się rząd będzie zdobycie pieniędzy na realizację inwestycji. Przy założeniu, że EBI i EBOiR dadzą w sumie ok 4 mld zł, resort finansów będzie musiał pozyskać kolejne 1,6 mld zł. Oznacza to zwiększenie o taką kwotę zadłużenia Krajowego Funduszu Drogowego, który już w 2009 roku wyemitował obligacje o wartość ponad 7 mld zł. To papiery 3, 7 i 9 — letnie, atrakcyjnie oprocentowane. Rozpisanie przetargów na budowę tego fragmentu może z drugiej strony wpłynąć na obniżenie kosztu inwestycji. W przypadku A2 udało się cenę obniżyć o 2,5 mld zł. Wartość podpisanych kontraktów to 3,2 mld zł. Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za drogi zapytany czy rozważa plan B — odpowiedział, że nie zajmuje się gdybaniem.
Budowa odcinka A1 z Łodzi do Pyrzowic ma kosztować 5,8 mld zł netto. Autostrada Południe stara się o 800 mln euro (ok. 3,2 mld zł) pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, kolejnych 200 mln euro (ok. 800 mln zł) szuka w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Brakujące 2 mld zł mają wyasygnować udziałowcy oraz banki komercyjne. Spółka której udziałowcami są hiszpańska Cinta (90 proc. udziałów), Ferrovial Agroman (5 proc.) i notowany na GPW Budimex (5 proc.), ma problem ze zdobyciem pożyczki z banków komercyjnych.