Lech Kaczyński podpisał znowelizowaną ustawę Prawo energetyczne, co w opinii wielu ekspertów otwiera drogę do większej konkurencyjności i transparentności na rynku hurtowym. Wszystko za sprawą wprowadzenia tzw. obowiązku giełdowego. Nowe przepisy wejdą w życie dopiero w sześć miesięcy po decyzji prezydenta RP, a to oznacza, że zarówno producenci, jak i firmy handlujące energią na rynku hurtowym mają sporo czasu na dostosowanie się do nowej sytuacji.
Zanim nowe przepisy zaczną obowiązywać, minister gospodarki musi przygotować dwa rozporządzenia, które umożliwią ich wdrożenie. Resort określi zasady organizowania przetargów na energię i sprzedaży jej na tzw. internetowych platformach handlowych. Te dokumenty będą miały istotne znaczenie zwłaszcza dla państwowych koncernów. To PGE, Tauron i Enea mają w grupach wytwórców, czyli elektrownie. I do tej pory sprzedawały swoją produkcję przede wszystkim, a niekiedy wyłącznie spółkom zajmującym się handlem hurtowym w swojej grupie.
[wyimek][srodtytul]15 proc.[/srodtytul] swojej energii elektrownie mają sprzedawać na giełdzie[/wyimek]
Dziś w Sejmie przedstawiciele branży będą wyjaśniać posłom, w jaki sposób przygotowują się do nadchodzących zmian. Nieoficjalnie wspominają, że spółki, chcąc uniknąć konieczności wprowadzania 15 proc. energii do obrotu giełdowego, już teraz starają się podpisywać kontrakty na kilka lat z góry. Mogłyby wtedy argumentować, że mają już energię sprzedaną, więc wprowadzanie jej na giełdę nie wchodzi w grę. – To będzie jednym z tematów, które chcemy poruszyć – mówi Andrzej Czerwiński, przewodniczący stałej podkomisji ds. energetyki działającej przy Komisji Gospodarki.
Przed dzisiejszym posiedzeniem sejmowej komisji nie chciała się na ten temat wypowiadać największa w branży Polska Grupa Energetyczna. Tymczasem zdaniem ekspertów pozostałe spółki będą czekały właśnie na to, co zrobi PGE.