W połowie 2009 r. w południowo-wschodniej części obszaru górniczego kopalni Borynia zarejestrowano pierwsze wysokoenergetyczne wstrząsy górotworu. W związku z utrzymującą się aktywnością sejsmiczną w tym rejonie kopalnia Borynia wystąpiła do Dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku z wnioskiem o zaliczenie części złoża do pierwszego stopnia zagrożenia tąpaniami.
Ale zgodnie z prawem, chcąc prowadzić roboty górnicze w warunkach występowania zagrożenia tąpaniami należy zbudować stację geofizyki górniczej do dokonywania całodobowego monitoringu sejsmicznego oraz bieżącej analizy aktywności sejsmicznej górotworu i oceny stanu zagrożenia tąpaniami. Koszt budowy takiej stacji może wynieść nawet 2 mln zł.
Dzięki wydrążeniu przekopu łączącego kopalnie Borynia z Zofiówką istnieje jednak możliwość prowadzenia obserwacji sejsmicznej rejonów zagrożonych tąpaniami w kopalni Borynia przez już istniejącą stację geofizyki górniczej kopalni Zofiówka. Dlatego JSW nie musiała budować nowej stacji.
Zasada jest prosta - czujniki sejsmometryczne zainstalowane w rejonach ścian w kopalni Borynia są połączone ze stacją geofizyki górniczej kopalni Zofiówka siedmiokilometrowym kablem, który jest przeciągnięty przekopem łączącym obie kopalnie. Efekt? Dzisiaj stacja z Zofiówki monitoruje to, co dzieje się w Boryni.
Dla powyższego rozwiązania niezbędne jest uzyskanie odstępstwa Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach od wymogów obowiązujących przepisów w zakresie nie posiadania własnej stacji geofizyki górniczej, na co uzyskano pozytywną opinię Komisji ds. Tąpań Obudowy i Kierowania Stropem w Podziemnych Zakładach Górniczych działającą przy Wyższym Urzędzie Górniczym w ramach opiniowania „Kompleksowego projektu eksploatacji pokładów zagrożonych tąpaniami w KWK "Borynia" na lata 2010-2012”.