Ważniejsze jest to, jakie się ma fundamenty czyli zakres wolności, poziom praworządności, zakres rynkowej konkurencji. To jest najważniejsze.
Ponadto, aby Polska mogła wejść do strefy euro, to trzeba zmienić konstytucję. W dostrzegalnej przyszłości nie widać takiej możliwości.
Skoncentrowanie się demokratycznej opozycji na tym, aby Polska weszła do strefy euro jak najszybciej, uważałbym za błąd. To by oznaczało, że mniejszą wagę przykładają do ważniejszych rzeczy. Jednocześnie eksponowaliby coś, co łatwo jest zdemonizować.
Jakie są w tej chwili największe zagrożenia dla światowej gospodarki?
Wzrost gospodarczy w Chinach zaczął wyraźnie spadać. Chiny podtrzymywały szybkie tempo wzrostu jeszcze szybszym wzrostem zadłużenia, a nawet oni nie są ponad prawami ekonomicznymi.
Niektórym się wydaje, że tak jest.
Dla niektórych wielka dyktatura jest źródłem fascynacji. Chiny powtarzają ścieżkę szybkiego rozwoju, na której niegdyś była Japonia, która w latach 50. rozwijała się w tempie 10 proc.
Istnieje też ryzyko zaogniania się konfliktu handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, który rozpoczął prezydent Trump. Nie wiem, jak się on ostatecznie zachowa wobec Unii Europejskiej. Eskalacja konfliktu byłaby bardzo groźna dla Polski. Jesteśmy silnie powiązani z gospodarką Niemiecką, która jak na tak duży kraj jest wyjątkowo proeksportowa.
Po trzecie świat próbuje wychodzić z ekspansywnej polityki pieniężnej. Banki centralne, od FED-u, poprzez Bank Anglii i Japonii, a także EBC, obniżyły stopy procentowe do niesłychanie niskiego poziomu. Jednocześnie tworzyły masy pieniądza, które wpływają na rynki finansowe i podbiją ceny aktywów finansowych. Stany już zaczynają z tego wychodzić. Nikt dokładnie nie może powiedzieć, jak ten proces będzie wyglądał. Wiadomo tylko, że należało go rozpocząć wcześniej a nie później.
Nie da się wykluczyć, że pojawi się kolejny kryzys. Tylko jaką amunicją będą rozporządzały banki centralne, które obniżyły stopy procentowe do niesłychanie niskiego poziomu?
Czeka nas w przyszłości rozchwiana gospodarka z licznymi kryzysami, mniej przewidywalna?
Wbrew dominującej tezie, że kryzysy finansowe są rezultatem niekontrolowanego wolnego rynku, wiele badań pokazuje, że podłożem każdego kryzysu są rozmaite sploty złych interwencji państw. W XIX w. w USA było więcej kryzysów bankowych niż w Kanadzie, bo funkcjonowały tam absurdalne przepisy, które zabraniały bankom zakładania oddziałów poza swoimi stanami. Przez to było mnóstwo małych banków, które nie były zdywersyfikowane i nie rozkładały ryzyka i w efekcie bankrutowały.
Ostatni kryzys finansowy został wywołany m.in. nadmierną obniżką stóp procentowych przez FED. Obowiązywał też praktyka „too big to fail", czyli duże banki są ratowane z obawy, że jakby padły to będą duże perturbacje. Ale jak tak się stało, to duże banki były traktowane jako mniej ryzykowne przez rynki finansowe i taniej się mogły zadłużać, więc jeszcze bardziej rosły.
Europa będzie w stanie utrzymać swoją globalną pozycję gospodarczą?
Pamiętajmy, że Grecja i Włochy to nie cała UE. Grecja to rezultat wielu lat niesłychanie populistycznej polityki. W Włoszech jest trochę inna sprawa. Tam tak skrajnego populizmu przez dłuższy czas nie było. Włoscy populiści, z jednej strony podkreślają, że chcą być w UE i strefie euro, więc wycofują się z czegoś, co poprzednio ogłaszali. Z drugiej strony chcą przekazać sygnał, że ich patriotyzm polega na tym, że sprzeciwiają się pewnym regułom UE. W efekcie rynki reagują tak, że Włosi będą więcej płacić za zaciągane długi. To jest najważniejsze. Rynków finansowych nie da się zastraszyć ani przekupić. Włosi powinni dostrzec, ile płacą za same zapowiedzi swoich obecnych rządzących i wyciągnąć z tego wnioski. Istotne jest, że większość zadłużenia publicznego przypada na samych Włochów. Gdyby przypadało głównie na zagranicę, to można by się obawiać, że nagle włoscy populiści będą toczyć wojnę z zagranicznymi bankami i domagać się redukcji. Ale oni musieliby ogołocić swoich rodaków.
Czyli jest pan optymistą jeśli chodzi o Stary Kontynent?
Nie można oceniać całości na podstawie wyrwanych fragmentów, szczególnie negatywnych. Niemcy sobie nieźle radzą, a Szwecja bardzo dobrze, dzięki reformom, które wykonali kilkanaście lat temu. Holandia i Austria mają się zupełnie nieźle. Francja za Macrona zaczęła podejmować reformy, o których poprzednio tylko mówiono.
Najbardziej czarny obraz UE to Polska i Węgry. Nie tyle jak na razie ze względów gospodarczych, ale ze względu na państwo prawa. Żaden kraj UE i żaden demokratyczny kraj, do tej pory tak brutalnie nie zaatakował czegoś, co musi być niezależne od polityków, czyli wymiaru sprawiedliwości.