Rz: Jako główną bolączkę polskiej gospodarki przedsiębiorcy wskazują zbyt wysokie obciążenia podatkowe. A przecież płacą stosunkowo niskie podatki.
Adam Szejnfeld: Stosunkowo! U nas CIT wynosi co prawda 19 proc., ale u sąsiadów lub w krajach Europy Zachodniej, które chcą przyciągać jak najwięcej inwestorów, podatek jest mniejszy. Jednym z atutów Polski są niskie koszty pracy, ale tracimy go, ponieważ wynagrodzenia rosną szybciej niż wydajność pracy. Jeśli chcemy utrzymać zainteresowanie inwestorów naszym krajem, musimy zmniejszać obciążenia.
Badane przez nas firmy jako główną barierę rozwoju wymieniają zagmatwane przepisy i biurokrację.
Najbardziej irytujące jest to, że te bariery są podawane na jednym z pierwszych miejsc od wielu lat. I na razie żaden rząd, mimo deklaracji, nie potrafił się z tym uporać. Nie wystarczy deklarować chęci, mówić o tym, a tak naprawdę nic nie robić – taką strategię stosował rząd PiS. Nie wystarczy też chcieć i robić, ale niezbyt skutecznie – tak było w przypadku rządu SLD. Trzeba stworzyć taki system, który będzie zapobiegał powstawaniu nowych, niepotrzebnych przepisów, komplikowaniu prawa i pozwalaniu urzędnikom na uznaniowość. Bo dziś jest tak, że nawet jak hurtem pozbędziemy się zbędnych regulacji i obowiązków biurokratycznych, to zaraz narosną inne. Jednym ze sposobów na uniknięcie tej sytuacji jest wprowadzenie obowiązku, by w każdej ustawie znalazły się wyliczenia kosztów dla firm wynikających z proponowanego przepisu. I zasadą powinno być, że regulacje zwiększające obciążenia, np. administracyjne, nie będą przyjmowane.
Ciekawe, że wysoki poziom płac znalazł się dopiero na przedostatnim miejscu jako bariera rozwoju. Czyżby firmy były w tak znakomitej kondycji, że bez problemu „wchłoną” nawet spore podwyżki wynagrodzeń?