Pięcioletnia umowa, warta 510 mln zł, podpisana przez włodarzy Śląska jest najdłuższą z parafowanych przez samorządy. – Do tej pory większość z nich podpisywała je na dwa lub trzy lata – mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne. Od przyszłego roku liczba pociągów na śląskich torach ma wzrosnąć z 469 do 616.
Po podpisaniu umowy ramowej przez władze Śląska wszystkie województwa, oprócz Wielkopolski, mają już zagwarantowane połączenia kolejowe na najbliższy rok. – Zaczęliśmy negocjować rozkład jazdy – wyjaśnia Wojciech Jankowiak, marszałek wielkopolski. – Nie chcemy podpisywać dłuższych umów, bo wciąż mamy nadzieję, że uda nam się powołać swoją spółkę zajmującą się przewozami regionalnymi.
Plan zawiązania samorządowej spółki kolejowej w Wielkopolsce pojawił się w 2004 r. Miała zacząć działać od stycznia 2007 roku. Najpierw przeszkodziły temu wybory samorządowe, potem nowa strategia rozwoju kolei. – Ostatnio dano nam do zrozumienia, że najuważniejsze jest oddłużenie PKP, a powołanie przez nas spółki na bazie PKP Przewozów Regionalnych mogłoby ten proces zakłócić – podsumowuje Jankowiak. Zgodnie z rządowym planem po oddłużeniu PKP Przewozy Regionalne akcje spółki mają i tak trafić w ręce samorządów.
Inny pomysł na zapewnienie pasażerskich przewozów kolejowych miały władze Kujaw i Pomorza. Rozpisały przetarg otwarty na świadczenie tych usług. Wygrała spółka dwóch przewoźników – PCC Rail i brytyjskiej Arrivy. Jej pociągi zaczną kursować 9 grudnia. – Mamy świadomość, że wszyscy nam się uważnie przyglądają, docierają do nas sygnały, że jeżeli uda nam się na Kujawach, inne województwa też będą chciały ogłaszać przetargi dla niezależnych przewoźników – mówi Maciej Królak, rzecznik Arrivy.
Jest to możliwe, mimo podpisania przez nie umów ze spółką PKP Przewozy Regionalne. – Każdą umowę można zerwać – wyjaśnia Łukasz Kurpiewski.