Ministerstwo Rozwoju Regionalnego opracowuje nowe zasady finansowania transportu publicznego w ramach regionalnych programów operacyjnych. Jak mówią jego urzędnicy, Komisja Europejska zasugerowała, że odrzuci wcześniej przygotowane regulacje.

Zamieszanie może jednak okazać się korzystne dla samorządów. Resort chce bowiem tak zmienić zasady, aby przy zakupie taboru było możliwe 85 procent dofinansowania z funduszy UE, a nie jak do tej pory 50 proc.

Nowe rozwiązanie ma jednak dwie wady. Po pierwsze, przepisy, które pozwolą je stworzyć, zaczną obowiązywać dopiero pod koniec 2009 r. – Oznacza to, że do tego czasu moglibyśmy przygotowywać się instytucjonalnie, ale konkretne zakupy można byłoby zacząć dopiero od 2010 r. – mówi wiceminister rozwoju regionalnego Jerzy Kwieciński. Po drugie, aby unijny wkład mógł sięgnąć 85 proc., inwestycje nie mogą być finansowane w ramach pomocy publicznej. Samorządy musiałyby więc rozpisywać przetarg na firmę świadczącą usługi transportu publicznego. O unijne fundusze starałby się właśnie tak wybrany podmiot.

Propozycje resortu rozwoju regionalnego nie wzbudziły entuzjazmu w regionach. Wielu samorządowcom wcale nie uśmiecha się perspektywa dopuszczenie na dużą skalę firm zewnętrznych do regionalnej komunikacji. Skończy się zapewne na tym, że zakup taboru dofinansowywany będzie tylko w 50 proc.

Co więcej, procedury rozliczania tego typu inwestycji będą dosyć skomplikowane, a każdy zakup będzie musiał uzyskać zatwierdzenie Komisji Europejskiej.