– Wniosek o rejestrację miodu z Sejneńszczyzny, na Litwie nazywanego miodem z Łoździej, będzie pierwszym w historii Unii, który do Komisji Europejskiej prześlą razem dwa państwa – mówi Jakub Jasiński z Wydziału Oznaczeń Geograficznych w Ministerstwie Rolnictwa.
Podanie, na które ostatnie poprawki nanosi nasz resort rolnictwa, ma trafić do Brukseli w lutym 2008 roku. Polska i Litwa chcą, aby Bruksela przyznała zgłaszanemu przez nie miodowi znak „Chroniona nazwa pochodzenia”. Dzięki niemu produkt ten będzie można wytwarzać tylko w kilkunastu gminach powiatu sejneńskiego i litewskiego regionu Łoździeje. – Miód z Sejneńszczyzny wytwarzany jest na terenach, gdzie nie ma przemysłu ani intensywnego rolnictwa – wyjaśnia Józef Sowulewski, wiceprezes Terenowego Koła Pszczelarskiego w Sejnach.
Obecnie polscy pszczelarze sprzedają kilkadziesiąt ton miodu z Sejneńszczyzny rocznie. Józef Sowulewski uważa, że popyt na ten produkt znacznie się zwiększy, gdy Komisja przyzna mu certyfikat. – Spodziewamy się zamówień także z zagranicy – mówi Sowulewski. Dzięki unijnemu znakowi pszczelarze będą mogli także sprzedawać miód po wyższych cenach niż obecnie. Na przykład we Francji wędliny regionalne kosztują osiem razy więcej od produkowanych masowo.
Od dnia akcesji Polska przesłała do Brukseli 28 wniosków o rejestrację produktów regionalnych. W najbliższych dniach oprócz miodu z Sejneńszczyzny Ministerstwo Rolnictwa zgłosi także obwarzanka krakowskiego.
Blisko zgłoszenia do Komisji Europejskiej jest również chleb prądnicki. Kilka dni temu Ministerstwo Rolnictwa ogłosiło oficjalnie, że otrzymało wniosek o jego rejestrację. – Jeżeli w ciągu 30 dni nie będzie sprzeciwu, prześlemy go do Brukseli – wyjaśnia Jakub Jasiński. Zaawansowane są także prace nad wnioskami dotyczącym miodu tzw. lipca białowieskiego oraz jagnięciny podhalańskiej.