– Polskie firmy budowlane działające na Ukrainie nie otrzymują żadnej pomocy ze strony naszego resortu gospodarki – alarmuje Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. – Od tego roku nie ma nawet wsparcia udziału w targach. Resort gospodarki, PARP i inne organizacje rządowe nie proponują przedsiębiorcom niczego – mówi. Rynek nie toleruje próżni i nasze firmy zaczynają być wypierane przez niemieckie czy austriackie.
Tymczasem firmy z tych państw dostają zwrot do 80 proc. kosztów udziału w targach, dzięki którym mogą zdobywać kontrakty. – To tylko na początek. Niemieckie Ministerstwo Budownictwa oferuje swoim odpowiednikom z Ukrainy czy Białorusi stały system bezpłatnych seminariów i stypendia dla pracowników administracji. Pomagając zdobyć wiedzę i doświadczenie, coraz skuteczniej promują własne firmy na wschodzie – tłumaczy Bachman.
W tym czasie w Polsce wciąż nierozstrzygnięty jest spór kompetencyjny, czy za eksport i import usług budowlano-montażowych odpowiada resort gospodarki czy infrastruktury. Efekty zaniechań widoczne są na każdym kroku. Ukraińskie Ministerstwo Budownictwa i Rozwoju Regionalnego nie wydało w tym roku ani jednej licencji dla polskich firm wykonawczych. Przedsiębiorcy tracą okazje do zdobywania niezwykle atrakcyjnego i szybko rozwijającego się rynku.
– Z punktu widzenia nieruchomości rynek ukraiński przypomina sytuację w Polsce sprzed piętnastu lat. Zainteresowanie tą branżą jest bardzo duże, bo i perspektywy są ogromne – potwierdza Bogdan Rodziewicz, właściciel firmy EuroVenaSmyga produkującej drewniane okna pod Równem na zachodniej Ukrainie.
Niestety, choć polskie inwestycje na Ukrainie rosną, w porównaniu z innymi państwami Unii jesteśmy na końcu listy największych inwestorów. Nasz kapitał nie stanowi nawet jednej trzydziestej wszystkich inwestycji zagranicznych!