Tylko cztery z 31 polskich kopalń węgla kamiennego nie wydobywają surowca z podpoziomów. Metoda ta polega na pozyskiwaniu surowca z pokładów znajdujących się poniżej chodników, do których dociera szyb. Jest niebezpieczna. – Podpoziomy są trzy razy węższe od tradycyjnych chodników. Zagrożenie pożarowe i metanowe jest w nich znacznie większe – mówi Andrzej Kleszcz z Wyższego Urzędu Górniczego, który przygotował raport o wydobyciu podpoziomowym.
Mimo to węglowe spółki korzystają z podpoziomów coraz częściej. – Pozyskujemy w ten sposób 31 proc. wydobywanego surowca – mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej. Koszt uruchomienia wydobycia z podpoziomu wynosi kilkaset tysięcy złotych, podczas gdy przygotowanie regularnego chodnika pochłania miliony. Podpoziom można udostępnić w pół roku, na chodnik potrzeba dwa lata. I choć spółki węglowe decydują się powoli na likwidację niektórych podpoziomowych wyrobisk, to wciąż otwierane są nowe. Kompania Węglowa chce w tym roku zamknąć podpoziom w Sośnicy-Makoszowy, ale już w maju otworzy kolejny w Bielszowicach.– W latach 90. kopalnie nie miały pieniędzy na inwestycje m.in. w nowe szyby. I tak wydobycie spod poziomów zwiększyło się od tego czasu z ok. 15 proc. do obecnych 58 proc. rocznej produkcji węgla kamiennego – mówi Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego.
– Staramy się unikać wydobycia podpoziomowego, ale ze względu na zaleganie złoża takie wydobycie jest prowadzone – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej.– Na szczęście nie odnotowaliśmy poważnych wypadków na podpoziomach – przyznaje Buchwald. – To jednak w gestii Ministerstwa Gospodarki leży decyzja o tym, jak sprawić, żeby spółki nie zwiększały wydobycia tą metodą. Bo na jej zarzucenie i tak nie ma szans.
Sposobem na zmniejszenie wykorzystania podpoziomów jest tylko, oprócz zakazu administracyjnego, inwestowanie w drążenie szybów i wyrobisk. Zdaniem wiceministra gospodarki Eugeniusza Postolskiego do 2015 r. kopalnie powinny wydać na to przynajmniej 19 mld zł.