Za cztery miesiące polskie granice zostaną zamknięte dla pasz z genetycznie modyfikowanych surowców (GMO). Tak zakłada uchwalona niemal dwa lata temu ustawa. I choć od kilku miesięcy minister rolnictwa Marek Sawicki pracuje nad jej zmianą, to może nie zdążyć przed wejściem zakazu w życie.
– Nie ma szansy, by nowe przepisy zaczęły obowiązywać przed wrześniem – stwierdził wczoraj na konferencji prasowej Marek Zagórski, wiceprezes Wipaszu, największego producenta pasz w kraju.
Nowelizacja ustawy o paszach zakłada, że zakaz importu pasz GMO zacząłby obowiązywać dopiero od 2012 r. Ministerstwo Rolnictwa argumentuje, że do tego czasu w Polsce rozwinie się uprawa roślin zastępujących soję. Rocznie importujemy na potrzeby przemysłu paszowego ok. 2 mln ton śruty sojowej, głównie GMO. Zdaniem producentów nic nie zastąpi tej wysokobiałkowej rośliny.
– A soja, która nie jest modyfikowana genetycznie, jest droższa i koszty polskich firm wzrosłyby o 140 mln dolarów rocznie – ocenia Józef Śliwa z Polskiego Związku Producentów Pasz.
Według wyliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa wzrost cen pasz wywołany zakazem importu GMO sprawi, że mięso podrożeje średnio o 10 proc.