Ten rok nie zaczął się dla spółki najlepiej. Masa przewiezionych towarów i wykonana przez spółkę praca przewozowa (to ona w głównej mierze przekłada się na jej wyniki) w pierwszym kwartale 2008 roku spadły po ok. 8 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami 2007 roku.
Lista kłopotów, z którymi boryka się PKP Cargo, wydaje się nie mieć końca. Wzrastają wszystkie koszty, m.in. energii elektrycznej, czynszów płaconych przez spółkę oraz wynagrodzeń. Opłaty za dostęp do torów i płace to 50 proc. kosztów ponoszonych przez PKP Cargo. Te drugie, po wywalczonych przez związki w lutym podwyżkach, wzrosły w stosunku do planu o ok. 100 mln zł rocznie. W sumie wynagrodzenia pochłaniają ok. 1,7 mld zł rocznie. Dla spółki pracuje 45 tys. osób.
Jednocześnie w ciągu ostatnich kilku lat spadła rentowność spółki, z 0,9 proc. w 2006 roku do zaledwie 0,2 proc. w 2007. – Przy takiej rentowności znalezienie wymaganych środków na inwestycje, m.in. na konieczną odnowę taboru, jest bardzo trudnym zadaniem – mówi prezesWojciech Balczun, prezes PKP Cargo. Mimo to inwestycje zaplanowane na ten rok mają wynieść niespełna 1 mld zł, czyli dwukrotnie więcej niż w ubiegłym.
Tymczasem rynek przewozów kolejowych przeżywa stagnację, którą zauważają wszyscy przewoźnicy. W 2007 roku spółki kolejowe przewiozły zaledwie o 1 proc. towarów więcej niż w 2006 r., wcześniej wzrost wynosił 4,5 – 8 proc. rocznie. Transport samochodowy wzrósł w 2007 roku aż o ok. 17 proc. Jak zgodnie podkreślają wszyscy przewoźnicy, to, że transport kolejowy przestaje się rozwijać, jest konsekwencją zbyt wysokich stawek dostępu do torów i stanu infrastruktury. To zaś uniemożliwia konkurencję cenową z transportem drogowym.
W zależności od przewoźnika ceny dostępu do torów to 25 – 30 proc. kosztów. W przypadku PKP Cargo to ok. 1,7 mld zł rocznie.