– Ukraina nie może być jedyną drogą przesyłu rosyjskiego gazu na rynki Europy. W Krynicy dużo uwagi poświęcamy dywersyfikacji, dlaczego więc Rosja nie miałaby poszukiwać alternatywnych szlaków tranzytu? – pytał retorycznie Igor Prokofiew, szef rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych, podczas dyskusji „Tranzyt węglowodorów rosyjskich do Europy: z Ukrainą czy bez?”. Według niego przyszła współpraca z Kijowem w sektorze energetycznym będzie zależała w znacznym stopniu od wyników wyborów prezydenckich w 2010 roku. – Mam nadzieję, że sytuacja polityczna ustabilizuje się, a nowy lub obecny prezydent, mający poparcie parlamentu, poświęci sprawie bezpieczeństwa energetycznego należytą uwagę – stwierdził Prokofiew.
Rosyjscy uczestnicy debaty zarzucili Ukrainie brak odpowiedzialności za przesył rosyjskiego gazu do Europy. Mówili, że stan techniczny sieci ukraińskich gazociągów pozostawia wiele do życzenia, a Kijów nie śpieszy się z modernizacją systemu. – Dziwi mnie brak zrozumienia w tej sprawie ze strony ukraińskich kolegów. Tamtejsze władze nie chcą zapraszać inwestorów zagranicznych do tego projektu. Nie chcą także, by powstało międzynarodowe konsorcjum zarządzające siecią gazociągów – twierdzi Konstantin Simonow, szef Fundacji Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego w Moskwie. Tłumaczył, że w przyszłości Rosja będzie potrzebowała dodatkowych gazociągów, bo wydobycie surowca wzrośnie.
– Przez Ukrainę płynie do Europy 115 – 120 mld m sześc. rosyjskiego gazu rocznie. Do 2020 roku wydobycie gazu w Rosji wzrośnie do 150 – 160 mld m. sześc. Zastąpić ukraiński szlak tranzytowy byłoby dziś trudno: w tym celu trzeba byłoby znaleźć cztery zastępcze rury – podkreśla Simonow. To – jego zdaniem – tłumaczy, dlaczego Gazprom jest zainteresowany takimi projektami jak Nord Stream czy South Stream.
Ukraińcy odpierają zarzuty Rosjan. – Nasz system gazociągów ma 60 lat i w tym czasie ani razu nie doszło do poważnych zakłóceń tranzytu rosyjskiego gazu na rynki europejskie. W ciągu siedmiu miesięcy bieżącego roku przesłaliśmy do Europy ponad 74 mld m sześc. gazu, co znacznie przekracza zakontraktowane wielkości, w tym 3 mld m sześc. do Polski. To absolutny rekord w historii ukraińskich gazociągów. Rola kraju tranzytowego, przez który przepływa 80 proc. rosyjskiego surowca na eksport, nie jest łatwa. To ogromna odpowiedzialność – przekonywał Wadym Czuprun, wiceprezes państwowej spółki paliwowej NAK Naftogaz.
Jego zdaniem Ukraina jest ważnym pomostem między państwami, które wydobywają surowce, a tymi, które go odbierają. Sieć ukraińskich gazociągów ma 38 tys. km długości, 73 stacje rozdzielcze, 13 podziemnych zbiorników, w których można przechowywać 32 mld m sześc. gazu. – Jesteśmy stabilnym i pewnym partnerem – czy to komuś się podoba czy też nie – dodał Czuprun.