Akcje największego polskiego koncernu paliwowego są warte teraz o połowę mniej niż na początku roku. Spadek notowań powoduje, że spółka może stać się obiektem wrogiego przejęcia. Gdyby jedna lub kilka firm zebrało 1,05 mld dolarów, mogłyby skupić 28 proc. akcji, co byłoby przeciwwagą dla pakietu Skarbu Państwa.
MSP wraz z Naftą Polską jest głównym akcjonariuszem Orlenu – posiada 27,6 proc. akcji koncernu. Resort może liczyć również na wsparcie spółek z grupy PZU (5 – 7 proc. akcji). Mimo to pojawienie się nowego inwestora byłoby dużym wyzwaniem.
Wiceprezes Nafty Wiesław Skwarko zapewnia, że „ruchy na akcjach Orlenu są bacznie obserwowane i analizowane, ale do tej pory żadne nie wskazywały na to, że jakaś firma jest zainteresowana nabyciem znaczącego pakietu akcji PKN Orlen”. Dla SP narzędziem obrony pozycji w Orlenie jest statut firmy. Daje obu głównym akcjonariuszom uprzywilejowaną pozycję na walnych zgromadzeniach. Skarb Państwa i Nafta mogą bowiem wykonywać prawo głosu ze wszystkich posiadanych akcji. Natomiast prawo pozostałych inwestorów jest ograniczone do 10 proc., nawet jeśli mają większy udział w akcjonariacie.
Statut jest jednak sprzeczny z kodeksem spółek handlowych.
– Zdajemy sobie z tego sprawę, ale statut spółki powstał wcześniej niż nowy kodeks spółek handlowych – mówi Wiesław Skwarko. – Stoimy więc na stanowisku, że zarówno Skarb Państwa, jak i Nafta, jeśli chodzi o wykonywanie głosów na WZA, mają prawa nabyte, a nowy kodeks nie może nas ich pozbawić.