Niemiecka linia lotnicza Lufthansa wyrasta na największego przewoźnika w Europie. Dzięki przejęciu Swiss, Austrian Airlines oraz SN Brussels jest też przewoźnikiem, który ma najatrakcyjniejszą siatkę centrów przesiadkowych (dwie ostatnie transakcje musi jeszcze zatwierdzić Komisja Europejska).
Zdaniem Michaela O’Leary, prezesa największej taniej linii lotniczej w Europie Ryanaira, już za kilka lat pozostaną tylko czterej przewoźnicy – właśnie Lufthansa, Air France/KLM, British Airways i Ryanair, który do tego czasu wykupi jeszcze irlandzkiego Aer Lingusa. Do tej pory British wykupi hiszpańską Iberię, a Air France czeską CSA, której sprzedaż właśnie się rozpoczęła, i zapewne Alitalię, która ostatecznie musi znaleźć nabywcę w przyszłym roku. Na Lufthansę czeka reszta brytyjskiego bmi, skandynawski SAS i zapewne LOT.
W przejęciu polskiego przewoźnika miałaby Niemcom pomóc zmiana pomysłu na prywatyzację polskiej firmy (jeszcze niedawno mówiło się o debiucie przewoźnika na GPW). Ale Wolfgang Mayrhuber, prezes Lufthansy, nie jest tak pełny entuzjazmu do kupowania LOT, jak jeszcze kilka miesięcy temu. – Czasy są trudne. Kupujemy nowe samoloty, liczbę połączeń dostosowujemy do popytu, stworzyliśmy nową linię we Włoszech i kończymy dwa duże przejęcia. Na razie nie jesteśmy zainteresowani nowymi szybkimi transakcjami – powiedział „Rz” podczas posiedzenia prezesów przewoźników Star Alliance w Chicago. Mayrhuber podkreślił jednocześnie, że dla Lufthansy najważniejsze jest teraz utrzymanie ratingu inwestycyjnego, co znacznie obniża koszty kredytowania.
Dla pasażerów kryzys w lotnictwie ma swoje plusy. Samoloty latają znacznie bardziej punktualnie. Tanieją też bilety, bo przewoźnikom, zwłaszcza po zmniejszeniu podaży miejsc, zależy przede wszystkim na tym, aby nie wozić powietrza.