Raport o stanie polskiej kolei przygotował Zespół Doradców Gospodarczych TOR na zlecenie przewodniczącego Sejmowej Komisji Infrastruktury.
Z dokumentu wynika, że w najgorszej kondycji jest PKP Cargo. Tylko po styczniu straty spółki wyniosły ok. 100 mln zł. Jeżeli ten trend się utrzyma, już w drugiej połowie roku spółce grozi utrata płynności finansowej, a cały rok zakończy ona ze stratą sięgającą miliarda złotych.
— By temu zapobiec, trzeba natychmiast ograniczyć koszty operacyjne spółki o ok. 600 mln zł rocznie. Cargo potrzebna jest również pomoc finansowa od państwa w wysokości ok. 1,5 mld zł. Na to jednak potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej — mówi Adrian Furgalski, dyrektor ZDG TOR. Zarząd PKP Cargo zapowiada na ten rok oszczędności 200 mln zł dzięki naprawianiu taboru przez spółki z grupy, a nie zewnętrzne.
Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo, podkreśla, że spółka jako przewoźnik narodowy jest zobowiązana do świadczenia na rzecz państwa wielu nierentownych usług. Podejmuje się również przewozu przesyłek w systemie rozproszonym, które też nie przynoszą zysku, odciążają jednak drogi z kilkudziesięciu milionów ton ładunków rocznie. Zdaniem Balczuna choćby dlatego przewoźnik ma prawo oczekiwać pomocy ze strony państwa.
Z raportu TOR wynika, że utrata płynności finansowej grozi również spółce matce — PKP SA. W tym roku musi ona spłacić zobowiązania w wysokości ok. 1,5 mld zł, zaś w latach 2010 — 2011 — 2,7 mld zł. Część kredytów ma zostać spłacona poprzez zaciąganie kolejnych, na ok. 650 mln zł. Problem w tym, że nie jest pewne, czy PKP SA uzyska gwarancje Skarbu Państwa na ten kredyt. Może mieć też problem z uzyskaniem 346,7 mln zł ze sprzedaży nieruchomości i 400 mln zł ze sprzedaży PKP IC, którego prywatyzacja się przeciąga. — Nie odkładamy prac nad prywatyzacją PKP Intercity, PKP Cargo, czy innymi spółkami z grupy — mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury.