Pierwszy kontrakt określający, jakie prace modernizacyjne zostaną wykonane i na których odcinkach torów za uzyskaną dotację, PKP PLK może podpisać z rządem jeszcze w tym roku. – Podpisanie umowy może się jednak przesunąć na 2010 r., ponieważ niezbędne są jeszcze pewne zmiany legislacyjne – zastrzega Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK.
Obecnie nie ma podstaw prawnych, aby PKP PLK wnioskowało o budżetową dotację na remont torów. Rząd nie ma też podstaw do rozliczania go z wykonania konkretnych prac. Ma się to zmienić. – W tej chwili tylko układamy listę remontów w zależności od tego, ile pieniędzy mamy w kasie. Powinno być inaczej: właściciel, czyli Skarb Państwa, określa, ile kilometrów torów chce mieć w danym standardzie, i do tych założeń dopasowuje wysokość rządowej dotacji – mówi prezes Szafrański. To ma pozwolić uniknąć degradacji sieci kolejowej.
W tym roku dotacja budżetowa dla PKP PLK wyniosła 680 mln zł, w przyszłym zgodnie z deklaracjami rządu ma wynieść 900 mln zł. Za takie pieniądze spółka może utrzymać zaledwie jedną trzecią linii kolejowych, którymi zarządza, czyli ok. 6 tys. km. – Na wielu liniach jesteśmy na krawędzi katastrofy infrastrukturalnej – mówi prezes Szafrański. – Gdybyśmy chcieli na bieżąco dbać o tory, tak by ich stan się nie pogarszał, musielibyśmy rocznie wydawać ok. 3,5 mld zł – dodaje. Tymczasem przyjęta przez rząd strategia dla kolei do 2030 r. przewiduje wydawanie na bieżące utrzymanie torów ok. 1 mld zł rocznie.
Przygotowywany jest też podział spółki na część zajmującą się bieżącym utrzymaniem linii oraz realizującą nowe inwestycje. W nowej formule PKP PLK może zacząć funkcjonować już od nowego roku. Nowy dział PKP PLK miałby m.in. przejąć realizację inwestycji współfinansowanych z funduszy UE. Już w przyszłym roku spółka ma mieć do dyspozycji 2 mld zł z unijnej kasy.