Prezydent Kurbankuły Berdymuchammedow oświadczył w sobotę, że zasoby gazu, jakimi dysponuje jego kraj, są wystarczająco duże, by wysyłać ten surowiec gazociągiem Nabucco. To o tyle ważna deklaracja, że inwestycja ta ma umożliwić import gazu kaspijskiego do Europy z pominięciem Rosji.

Dla Brukseli rurociąg ma znaczenie priorytetowe jako nowa droga dostaw gazu spoza Rosji i z pominięciem tego kraju. Budowa ma rozpocząć się w 2011 r. Dotąd za główne źródło zaopatrzenia Nabucco uchodzi Azerbejdżan, a surowiec ma płynąć przez Gruzję, Turcję na południe i do środkowej Europy.

By gaz turkmeński popłynął do Europy, trzeba jeszcze wybudować dodatkowy rurociąg. Azerowie – jak zapewniał jeszcze w piątek na Forum w Krynicy wiceminister przemysłu i energetyki Gulmammad Dzawadow – popierają ten pomysł. Ale są tylko wstępne plany budowy. Właśnie brak tego rurociągu powoduje, że Turkmeni muszą korzystać z rosyjskiego tranzytu, chcąc wysyłać surowiec do Europy. Prezydent Berdymuchammedow zapewniał, że jego krajowi zależy na dywersyfikacji dróg eksportu, a oprócz Nabucco wymienił też Pakistan i Indie jako potencjalnych odbiorców. Ale największym klientem Turkmenów w regionie pozostają Chiny, które dzięki nowemu gazociągowi będą mogły sprowadzać ok. 40 mld m sześc. surowca rocznie.

[wyimek]2011 rok to planowana data rozpoczęcia budowy Nabucco. Gaz do niego ma płynąć także z Azerbejdżanu[/wyimek]Słowa prezydenta Turkmenistanu padły przed wizytą w tym kraju prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Kreml próbuje poprawić stosunki z Turkmenami po tym, jak z powodu awarii rurociągu w kwietniu wciąż nie wznowiono dostaw. Trwa spór o powód awarii i to, kto ma zapłacić za naprawę. Ale wstrzymanie przesyłu było dla Rosjan korzystne, bo z powodu kryzysu spadł w Europie popyt na gaz, a wraz z taniejącą ropą – także jego ceny. Rosjanie zakontraktowali gaz jeszcze przed kryzysem, i to drogo.