To po części zasługa wysokich kumulacji w Totolotku, takich jak wczorajsza, gdy do wygrania było 40 mln zł. Wizja ogromnych wygranych sprawia, że gracze kupują siedem, osiem razy więcej kuponów niż wtedy, gdy kumulacji nie ma. Liczba kuponów wzrasta wówczas do 8 – 9 mln.
Nawet więc jeśli w czasie recesji Polacy zaciskają pasa, to na pewno trudno przychodzi im zrezygnować z drobnych przyjemności lub – jak kto woli – uzależnień. Przychody z hazardu po pierwszym półroczu br. wyniosły 9,8 mld zł, co oznacza wzrost rok do roku o ok. 18 proc.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że przychody z gier losowych, czyli m.in. z popularnego Dużego Lotka, w pierwszym półroczu sięgnęły 1,45 mld zł.
Jednak naprawdę duże kwoty Polacy zostawiają w punktach i salonach z automatami do gier. W pierwszym półroczu 2009 roku w przypadku punktów była to kwota ponad 4,37 mld zł. Z kolei salony przyniosły ich właścicielom kolejne 1,35 mld zł przychodów. Wciąż też szybko rośnie liczba automatów, czyli tak zwanych jednorękich bandytów. – Dynamika wzrostu nie jest już tak wielka jak jeszcze rok, dwa lata temu. Wciąż jednak jest to bardzo duży przyrost – mówi Witold Lisicki z Ministerstwa Finansów.
Od początku roku liczba automatów do gier o niskich wygranych, czyli takich, gdzie jednorazowa wygrana nie przekracza 15 euro, zwiększyła się o 12 tys. Na koniec ubiegłego roku takich maszyn było 35 tysięcy. Szybko rośnie też liczba automatów o nielimitowanej kwocie wygranej – do 6 tysięcy na koniec ubiegłego roku, w tym w ciągu pierwszych miesięcy doszło ich 900.