[b][link=http://www.rp.pl/galeria/123162,1,372583.html]Więcej zdjęć[/link][/b]
Gdyby światowa gospodarka nie pogrążyła się w kryzysie, Marta Giro Via nadal zajmowałaby się finansami w międzynarodowej firmie odzieżowej. Żyłaby z dala od rodzinnego domu w Puigdalber, kilkadziesiąt kilometrów od Barcelony w prowincji Penedes. – Od dawna zastanawiałam się, czy nie powinnam zmienić czegoś w swoim życiu. Kryzys pomógł mi podjąć decyzję – przyznaje Marta.
Nie wahała się zbyt długo, kiedy starszy brat Gabriel, który stoi na czele rodzinnej firmy Giro Del Gorner, powiedział jej kilkanaście miesięcy temu, aby wróciła i pomogła rozwijać sprzedaż win. Dziś winnicą – jedną z 266, które w Katalonii produkują musujące wina cava – kierują we trójkę z bratem Oscarem. Wszyscy mieszkają razem pośród 50 hektarów należących do nich winnic.
Większość winogron rodzina Giro Via sprzedaje innym producentom. Z pozostałych owoców, tych najlepszej jakości, robią własne, głównie cavę. Rocznie około 50 tys. butelek – niewiele, ale wystarczająco dużo, aby utrzymać trzypokoleniową rodzinę.
Od początku było wiadomo, że na czele firmy stanie Gabriel, najstarszy z rodzeństwa. Taka jest tradycja w rodzinie Giro Via, która uprawia winogrona od kilku wieków. Rodzice przygotowywali Martę do pracy w winnicy od dziecka. Z dumą pokazuje winorośla, które niemal 20 lat temu sadziła z ojcem w święta wielkanocne.