Eksperci ostrzegają, że szybka realizacja tej inwestycji będzie niekorzystna dla polskich rafinerii. Rurociąg będzie mógł transportować ok. 2 mln m sześc. paliwa rocznie. Eksperci rynku uważają, że może posłużyć przede wszystkim do sprowadzenia z Białorusi taniego oleju napędowego, na który popyt w Polsce rośnie z roku na rok. W ubiegłym roku zapotrzebowanie na to paliwo wyniosło – według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego – 13,2 mln m sześc. diesla, w tym jedna trzecia pochodziła z importu. Zatem po wybudowaniu połączenia z Białorusią import oleju napędowego do naszego kraju wzrósłby o ok. 46 proc.
I – to według ekspertów – jest groźne dla interesów PKN Orlen i grupy Lotos.
Gdańska firma w efekcie modernizacji swojej rafinerii już w przyszłym roku zwiększy produkcję paliw w ogóle, a po zakończeniu całego programu inwestycyjnego będzie wytwarzać o 2,5 mln ton oleju napędowego więcej niż dotąd. Przedstawiciele Lotosu mówią „Rz”, że rurociąg z Białorusi nie jest potrzebny. A mógłby powstać w ciągu kilku miesięcy. Po stronie polskiej wystarczy wybudować zaledwie 10-kilometrowy odcinek do bazy paliwowej w Małaszewiczach, która jest wyposażona w terminal samochodowy i kolejowy. Potencjalnym dostawcą paliwa do Polski może być rafineria w Mozyrze, kontrolowana przez Rosjan, która produkuje paliwa o jakości zgodnej z wymaganiami Unii Europejskiej.
Krzysztof Romaniuk, ekspert Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, uważa jednak, że jeśli zapotrzebowanie w kraju na olej napędowy będzie rosło w kolejnych latach jak ostatnio, to na polskim rynku może też być miejsce na paliwo z Białorusi.
Podobną opinię ma analityk BDM BZ WBK Paweł Burzyński. – Wszystko zależy od terminu realizacji inwestycji – mówi. – W dłuższej perspektywie – czterech, pięciu lat – powstanie rurociągu na Białoruś nie będzie już tak groźne. Do tego czasu bowiem Lotos zdoła już znaleźć nabywców na swoją dodatkową produkcję diesla. Eksperci oceniają, że jeżeli popyt na to paliwo będzie rósł także za granicą – a po zakończeniu kryzysu to bardzo prawdopodobny scenariusz – to eksport tego paliwa z Europy Zachodniej do Polski może zmaleć. Obecnie ponad połowę oleju napędowego importujemy z Finlandii i Niemiec; Białoruś ma tylko ok. 12-proc. udział w imporcie.