Do czasu zamknięcia obecnego wydania ”Rz” efekty rozmów w Moskwie nie były znane. Komunikat w tej sprawie ma być wydany dzisiaj. Głównym tematem dyskusji stały się opłaty za transport gazu rosyjskiego rurociągiem jamalskim biegnącym przez Polskę. Gazprom, który chce, by były jak najniższe, postawił tę kwestię jako warunek zawarcia porozumienia międzyrządowego.

Polsce zależy na tym porozumieniu, bo potrzebuje dodatkowych dostaw błękitnego paliwa z Rosji. Bez nich jeszcze tej zimy może zabraknąć ok. 400 mln m sześc. w krajowym bilansie, a w 2010r. – ok. 2 mld m sześc. Roczne zużycie wynosi ok. 14 mld m.

Strona rosyjska wykorzystała fakt, że Polska wystąpiła o dodatkowy import do załatwienia kwestii spornych w spółce EuRoPolGaz nadzorującej rurociąg jamalski. Stąd dyskusja o stawkach tranzytowych, które stanowią główne źródło przychodów tej spółki.Od nich zależy z kolei poziom zysku. Według strony rosyjskiej spółka powinna generować go tylko tyle, by wystarczyło na bieżącą działalność i spłatę zadłużenia. Według strony polskiej powinna mieć zysk, by w przypadku jakichkolwiek problemów z rurociągiem (np. awarii) mieć fundusze na jej usunięcie lub modernizację.

Poza tymi kwestiami rozstrzygnięcia wymaga także sposób zarządzania EuRoPolGazem. Rosyjski Gazprom domaga się, by decyzje w zarządzie zapadały jednogłośnie, a prezes (wyznaczany przez PGNiG) stracił prawo decydowania w kwestiach spornych. Według ekspertów ten postulat może zablokować w ogóle podejmowanie decyzji przez zarząd.

Polska zabiega o porozumienie gazowe z Rosją od wiosny ubiegłego roku. Nawet wrześniowa wizyta Władimira Putina w Polsce nie przyniosła postępu w rokowaniach. Groźba ograniczenia dostaw dla przemysłu, jeśli porozumienia w najbliższych dniach nie będzie, staje się zatem coraz bardziej realna.