Wicepremier Waldemar Pawlak potwierdził wczoraj informacje „Rz”, że w przyszłym tygodniu rząd powinien zaakceptować porozumienie gazowe z Rosją. Wczoraj treść uzgodnień, według których Rosjanie od stycznia mają sprzedawać Polsce po 10,3 mld m sześc. rocznie, pozytywnie ocenił Zespół ds. Bezpieczeństwa Energetycznego.

Minister gospodarki bronił porozumienia na posiedzeniu Sejmowej Komisji Gospodarki. Przekonywał posłów, że Polsce nie grozi nadmiar gazu pomimo zwiększenia importu z Rosji i budowy gazoportu, poprzez który do naszego kraju ma trafiać ok. 5 mld m sześc. gazu rocznie.

Prezes PGNiG Michał Szubski zapewniał posłów, że będzie mógł dopasować ilość dostaw rosyjskiego gazu do krajowego zapotrzebowania. – Uzgodniliśmy klauzulę „take or pay”, czyli bierz lub płać. Minimalnie będziemy musieli odbierać 85 proc. zakontraktowanego gazu – dodał. To oznacza, że PGNiG co roku będzie kupowało i płaciło za przynajmniej 8,7 mld m sześc. rosyjskiego surowca. Zatem firma wyda na import dodatkowo ok. 360 mln dol. rocznie (przy założeniu, że średnia cena paliwa wyniesie ok. 300 dol. za 1000 m sześc.). Wicepremier Pawlak przekonywał, że PGNiG próbowało rozmawiać z różnymi europejskimi firmami gazowniczymi w sprawie dodatkowych dostaw surowca, ale bez skutku. – Podstawową barierą był brak zgody Gazpromu – dodał.

Dlatego szefowie polskiej firmy musieli porozumieć się z Rosjanami. Pawlak potwierdził też informacje „Rz”, że zgodnie z umową EuRoPol Gaz ma osiągać zyski. Opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę, stanowiące główne źródło przychodów firmy, mają być kalkulowane zgodnie z polskim prawem. – Chodzi o to, by formuła wyliczania stawek tranzytowych gwarantowała rentowność spółki EuRoPol Gaz – dodał. Nie ujawnił szczegółów.

Wczoraj Szubski zapowiedział też, że PGNiG chce wykupić udziały w EuRoPol Gazie należące do Gas Tradingu.