Właśnie o 14 mln zł mogą spaść przychody agencji zarządzającej polskim niebem w związku z niewyrażeniem zgody przez Prezesa Urzędu Cywilnego na podwyżkę opłat za pomoc z lądowaniu.
Na wybuchu islandzkiego wulkanu Polska Agencja Żeglugi Powietrznej straciła 7,5 mln zł. — Tuż po katastrofie pojawiały się głos z Komisji Europejskiej, że być może starty będą rekompensowane, jednak na razie stanęło na niczym — mówi Krzysztof Banaszek, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Jak dodaje, sprawę mogła przesądzić deklaracja prezesa Lufthansy, który stwierdził iż przewoźnik wsparcia nie potrzebuje. Jednak spadek o ponad 7 tys. operacji w tygodniu w którym niebo było zamknięte z powodu pyłu wulkanicznego, to nie jedyny powód prognozowanej straty.
Głównym jest brak zgody prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego na podwyżkę opłat za pomoc w lądowaniu pobieranych od przewoźników. — Zgodnie z prawem opłaty nawigacyjne muszą być równe ponoszonym przez nas kosztom. Szacunkowe wydatki dzielimy przez liczbę planowanych operacji lotniczych i na tej podstawie obliczamy stawki jednostkowe opłat nawigacyjnych — wyjaśnia prezes Banaszek. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wystąpiła do Urzędu Lotnictwa Cywilnego o podwyżkę opłaty terminalowej do 966,34 zł. Prezes ULC odmówił nawet rozpatrzenia tego wniosku rozpatrzenia.
To już drugi rok z rzędy, kiedy kontrolerzy ruchu walczą o możliwość podbierania więcej za pomoc w lądowaniu. Obecnie opłata to wynosi 867,88 zł. W zeszłym roku agencja zwróciła się do ULC o podwyższenie jej do 976,86 zł. Ten stwierdził że ta kwota jest stanowczo zbyt wysoka i w grudniu zeszłego roku ustalił wysokości opłaty terminalowej na 867,88 zł. ULC chciał by Agencja obniżyła koszty swojego funkcjonowania, a nie przerzucała je na przewoźników, których sytuacja ekonomiczna i tak jest trudna.
Jak wyjaśniają władze PAŻPu, w 2009 roku koszty operacyjne agencji zostały ograniczone z 586 do ok 517 mln zł. Każdy wydatek był weryfikowany. W tym roku zaplanowano koszty większe niż wykonano w ubiegłym roku — Ale wciąż są mniejsze do kosztów, które planowano na 2008 i 2009 rok — mówi prezes PAŻPu.