Teraz zatrudnieni przy obsłudze lotnisk — inżynierowie, mechanicy, bagażowi, strażacy i pracownicy ochrony będą głosować nad przyjęciem warunków wynegocjowanych przez związkowców.
Dla pasażerów to dobra wiadomość. Oznacza, że przynajmniej przed końcem wakacji nie będzie strajku na Heathrow, a także w Edynburgu, Glasgow, Stansted, Southampton i Aberdeen.
W negocjacjach BAA pomagała profesjonalna firma mediacyjna Acas, a związkowcy sami przyznają, że przystępowali do rozmów z pracodawcą w bardzo bojowych nastrojach i z przekonaniem, że akcja strajkowa jest nieunikniona. Ostatecznie jednak pracodawca poprawił mocno swoją ofertę płacową, więc strajku raczej nie będzie- mówił Brian Byd z Unite.
Rok temu hiszpański Grupo Ferrovial, który jest właścicielem 6 brytyjskich lotnisk zwrócił się do pracowników o zgodę na zamrożenie płac na rok. Unite przystała na takie warunki. Po roku jednak miała być podwyżka przynajmniej o 2 procent, z zastrzeżeniem jednak, że BAA musi osiągnąć dość wyśrubowane cele finansowe. Wynik finansowy za 2009 okazał się jednak o 3 procent gorszy, więc Ferrovial poinformował, że zamiast dwuprocentowej podwyżki płac, ich zarobki wzrosną jedynie o pół procenta. Podczas negocjacji i pod naciskiem zarówno Acas, jak i Unite Hiszpanie ostatecznie zgodzili się na jednoprocentową podwyżkę, z zastrzeżeniem jednak, że zmianom muszą ulec warunki zwolnień lekarskich, które ostatnio stały się plagą zwłaszcza na Heathrow.
Nie jest to jedyny protest pracowniczy, który nadal może poważnie zakłócić ruch na kluczowych brytyjskich lotniskach. Dzisiaj personel naziemny British Airways zaczął głosowanie, w wyniku którego okaże się, czy ostatecznie zaakceptuje nowe, ostrzejsze warunki zatrudnienia — zamrożenie płac na rok i dobrowolne odejścia z pracy 500 z 3 tys. osób. Nie ma również jeszcze wyników negocjacji personelu kabinowego Britisha z zarządem. Kolejne rundy negocjacji planowane są w tym tygodniu. Personel pokładowy BA strajkował w tym roku już 22 dni.