– To ostateczność, ale harmonogram trzeba ustalić zwłaszcza po referendum, gdzie ponad 90 proc. górników powiedziało „tak” dla strajku – mówi „Rz” Dominik Kolorz, szef górniczej „Solidarności”. – My oczywiście jesteśmy gotowi do rozmów cały czas, ale Kompania musi przedstawić jakieś nowe propozycje, bo ostatnie okazały się nie do przyjęcia. Chcemy też, by premier Pawlak jakoś włączył się w rozmowy, przecież ma nadzór właścicielski nad górnictwem – dodaje i przypomina, że Pawlak obiecał związkowcom spotkanie na rocznicy porozumień jastrzębskich, ale nie było ono takie, jakiego związki oczekiwały. – My i tak wykazujemy się odpowiedzialnością i nie strajkujemy jutro. Mamy nadzieję, że może w ogóle nie trzeba będzie strajkować, ale ostatnie rozmowy pokazały, że daleko do porozumienia – mówi Kolorz Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii zapewnia, że spółka chce rozmów, a nie strajku, który łatwiej zacząć niż skończyć.
Doba postoju 15 kopalń Kompanii to dla spółki ok. 40 mln zł utraty przychodów z tytułu niewydobytego węgla i ponoszonych kosztów stałych. Przedmiotem sporu jest wieloletnia strategia Kompanii Węglowej zakładająca m.in. likwidację Halemby, zmniejszenie wydobycia w spółce oraz redukcję zatrudnienia, ale nie przez zwolnienia, a odejścia naturalne (na emerytury).