Polskie Nagrania są na liście prywatyzacyjnej resortu skarbu. Ich zrestrukturyzowaniem lub przejęciem wstępnie interesowało się kilka firm, w tym np. EMI Music Polska. Problemem jest jednak stan prawny archiwów, którymi zarządza. A to właśnie archiwa, w których znajdują się oryginalne nagrania m.in. Ireny Santor, Jerzego Połomskiego czy Czesława Niemena, najbardziej interesują potencjalnych inwestorów. – Polskie Nagrania mają do tych nagrań prawa producenckie oraz prawa do ich artystycznych wykonań. Nośniki, na których są one zarejestrowane, są własnością Skarbu Państwa – mówi „Rz" Mieczysław Kominek, prezes firmy. W czasach gdy powstawały wspomniane nagrania, w Polsce nie było ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Artyści podpisywali ze spółką umowy, które nie obejmowały honorariów autorskich. Dziś żądają odszkodowań. Najboleśniejsze okazały się dla spółki pozwy złożone przez spadkobierców Anny German. – Sąd zasądził na ich rzecz 1,3 mln zł odszkodowania, razem z odsetkami to ok. 2 mln zł – mówi Kominek. Spółka, której przychody wynosiły w 2009 roku niecałe 3 mln zł, takich środków nie ma. Jest więc w upadłości układowej. – Obecnie czeka na zatwierdzenie przedstawionego wierzycielom układu. Od jego przyjęcia uzależnione są dalsze działania dotyczące tej spółki – informuje Piotr Koszewski z biura prasowego resortu skarbu.

W związku z malejącą sprzedażą płyt CD spadają przychody Polskich Nagrań, więc próbują one sił na rynku muzyki cyfrowej. – Nie robimy nowych nagrań, ale wydajemy nowe płyty, jest też spory popyt na nasze licencje, w sklepie internetowym sprzedajemy płyty i MP3, te ostatnie są dostępne np. w Amazon i iTunes – mówi Kominek.

Jak dowiedziała się „Rz", resorty skarbu oraz kultury i dziedzictwa narodowego wciąż rozważają sprywatyzowanie spółki albo stworzenie z niej i Polskich Wydawnictw Muzycznych państwowego instytutu podległego resortowi kultury.

W ostatnich miesiącach o Polskich Nagraniach z resortem dyskutowała też m.in. firma RedDoor należąca do Anny Pszczoły, dyrektora w NetMedia, w której działają m.in. Marcin Perzyna (założyciel TopTrendów) i Piotr Surmacki (wcześniej m.in. w PTC). – Stworzyliśmy narzędzie do zarządzania prawami autorskimi, które pozwalałoby artystom monitorować, jak są wykorzystywane ich prawa i jakie tantiemy im się z tego tytułu należą – mówi „Rz" Artur Sikorski, dyrektor zarządzający RedDoor. Firma chciałaby namówić do korzystania z niego artystów, w zamian za co zrzekliby się oni swoich roszczeń.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki m.lemanska@rp.pl