Koszt drugiej fazy inwestycji wyniesie 3,5 mld euro, z czego 30 proc. sfinansują udziałowcy, reszta to kredyty 24 banków.
– Zainteresowanie banków było tak duże, że bylibyśmy w stanie uzyskać 60 proc. więcej kredytów, niż wynoszą nasze potrzeby – powiedział „Rz" Matthias Warning, dyrektor zarządzający Nord Stream.
W kwietniu zakończona zostanie budowa pierwszej nitki gazociągu. Do ułożenia pozostało jeszcze 181 km rur, ponad 1000 kilometrów spoczywa już na dnie Bałtyku. Pierwszy gaz popłynie w październiku tego roku. Przepustowość pierwszej nitki wynosi 27,5 mld m sześc. i jest taka sama jak drugiej.
Matthias Warning tłumaczył w piątek, że spoczywające na głębokości 15 m rury gazociągu w rejonie dostępu do portów w Szczecinie i Świnoujściu nie stanowią obecnie przeszkody dla statków zmierzających do polskich portów o zanurzeniu do 13,5 m. Powołując się na postanowienia konwencji międzynarodowych, zapewnił, że Nord Stream zobowiązany będzie do zakopania rur gazociągu w dnie morza w przyszłości, gdy zajdzie taka potrzeba spowodowana planowaną rozbudową polskich portów.
Ogólne koszty budowy gazociągu wyniosą 7,4 mld euro plus 1,4 mld euro odsetek od kredytów. Popłynie nim gaz wyłącznie ze złóż eksploatowanych już przez Gazprom, który posiada 51 proc. udziałów w Nord Stream. W joint venture jest także BASF (15,5 proc.) E.ON (15,5 proc.), holenderska Gasunie (9 proc.) i francuska spółka GDF Suez (9 proc.).