W minionym roku eksport broni przyniósł obronnemu holdingowi 348 mln zł, to nieco ponad 100 mln dolarów, najmniej od lat. — Po kryzysie, który spowodował drastyczne cięcia budżetów wojskowych w większości krajów, tak jak inni producenci, dopiero teraz zaczynamy odrabiać straty — tłumaczy Dariusz Dębowczyk wiceprezes polskiej grupy skupiającej 24 spółki sektora zbrojeniowego.
Zeszłoroczne przychody holdingu — 2,6 mld zł, są zdecydowanie niższe od tych z lat poprzednich: Bumar zbudował je niemal wyłącznie na sprzedaży wyposażenia własnym siłom zbrojnym. — To też światowy standard. Wszystkie armie, jeśli mają taką możliwość, kontraktują broń u krajowych, najpewniejszych dostawców. Zresztą o eksportowe sukcesy coraz trudniej nawet potężnym zachodnim koncernom — mówi Tomasz Hypki wydawca specjalistycznego pisma Raport WTO.
Prezes Dębowczyk, który opowiada za handlowe, zagraniczne interesy Bumaru szacuje, iż wartość dopiero negocjowanych lub już przygotowanych kontraktów może przynieść w najbliższych latach spółkom holdingu 2, 7 mld złotych. Dębowczyk jest przekonany, że sporą cześć tej sumy stanowić będą należności za transfer technologii i budowę kompletnych fabryk uzbrojenia. Tylko „Rz" Bumar ujawnił, że trwa już uzgadnianie pierwszych inwestycji.
Technologie do Indii i Wietnamu
Od pięciu lat trwają w Indiach negocjacje z koncernem Beml w sprawie kontynuowanie dostaw kilkuset wozów zabezpieczenia technicznego (WZT 3) dla sił pancernych. Bumar w przeszłości już kilkakrotnie sprzedawał Hindusom duże partie tych pojazdów, a ostatnia transakcja (2007-2008 r) wyceniana na 210 mln dol. należała do największych w zbrojeniówce. Nadal trwają starania Bumaru, by sfinalizować przedsięwzięcie. Hindusi stawiają warunek: znaczna część produkcji musi być ulokowana w miejscowych zakładach. — Jesteśmy gotowi do transferu technologii — mówi prezes Dębowczyk.
Gotowa jest już umowa o budowie w polskiej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni 60 metrowego żaglowca szkolnego dla wietnamskiej marynarki. Projekt pochodzi z gdańskiej pracowni Zygmunta Chorenia, światowej sławy budowniczego tego typu jednostek. Wietnam, chce skorzystać z polskiego rządowego kredytu w wysokości 250 mln dolarów i zamówić w polskich stoczniach kilkanaście okrętów patrolowych dwóch typów. Pierwsze egzemplarze powstawałyby u nas, potem technologia sukcesywnie przekazywana byłaby do stoczni w Indochinach. Bumar negocjuje też sprzedaż elektronicznego systemu ochrony portów — jego twórcą jest Centrum Techniki Morskiej w Gdyni. Jak się dowiedziała „Rz", wietnamska flota jest zainteresowana rozbudowaną, najnowocześniejszą wersją systemu, który testowało już w swoich bazach morskich NATO. Bumar liczy też na zlecenia remontów sprzętu pancernego w tym ok 400 czołgów T54 i T55 i kilkuset bojowych wozów piechoty. Konkretnych zamówień spodziewa się w tym przypadku należące do grupy Bumar warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki wyspecjalizowane w budowie noktowizji, termowizji, sprzętu obserwacyjnego i systemów kierowania ogniem. Jeśli biznes z Bumarem się powiedzie, Wietnamczycy nie wykluczają znacznego zwiększenia polskiego kredytu przeznaczonego na modernizację uzbrojenia.