Związkowcy i zarząd Bogdanki spierają się o planowane zmiany w statucie spółki. Jeśli WZA (10 maja) zatwierdzi zmiany, załoga nie będzie mieć przedstawiciela w zarządzie i dwóch przedstawicieli w radzie nadzorczej. Górnicy grozili sporem zbiorowym, ale, jak ustaliła "Rz", zarząd odpowiedział, że spór zbiorowy na tym tle byłby nielegalny. Związkowcy chceli go wszcząć jutro twierdząc, że planowane przez zarząd zmiany w statucie są złamaniem układu zbiorowego podpisanego z załogą jeszcze przed giełdowym debiutem Bogdanki.

- Skoro zarząd twierdzi, że spór zbiorowy na tym tle jest nielegalny, szukamy więc innego sposobu dochodzenia swoich racji, mamy w planie spotkania z OFE, które są głównymi udziałowcami spółki, ale jeśli dojdzie do zmian w statucie, wejdziemy na drogę sądową - mówi "Rz" Czesław Brzyski, wiceszef Solidarności w Bogdance. - Zarząd tłumaczy nam, że układ był podpisywany w innych realiach, ale przecież nie można go jednostronnie zmieniać. Poza tym przecież my cały czas mamy akcje Bogdanki, do grudnia nie możemy ich sprzedać - dodaje.

Zarząd tłumaczy, że zmiana statutu jest niezbędna, bo zmienili się właściciele spółki (w czasie podpisywania układu zbiorowego był to skarb państwa, teraz zaś OFE, Bogdanka jest bowiem kopalnią prywatną).

- A treść statutu jest sprawą akcjonariuszy - mówi "Rz" prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka Mirosław Taras. Czesław Brzyski uważa, że takie zachowanie jest nie fair w stosunku do strony związkowej. - Dlatego przestrzegamy przed tym kolegów z JSW, cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie, by nie dali się zmanipulować tak, jak my - mówi Brzyski. - Uważamy, że wejście Bogdanki na giełdę było bardzo ważne i tego nie podważamy, bo dzięki temu kopalnia się rozwija. Ale nie może być tak, że po upublicznieniu spółki nie liczą się ludzie - dodaje.