Wprowadzenie w 2013 r. opłat za prawa do emisji CO2 uderzy nie tylko w polską energetykę, ale także w zakłady przemysłowe zużywające dużo energii. W Unii Europejskiej tylko Polska i Finlandia mają wysokie zatrudnienie w sektorach narażonych z tego powodu na zamykanie fabryk. Według Instytutu Kwiatkowskiego, think tanku zrzeszającego niezależnych ekspertów, w Polsce jest to ponad 8,5 proc. ogółu zatrudnionych w przemyśle. Pracę może stracić 330 tys. osób.
Instytut ocenia, że z powodu opłat za prawa do emisji CO2 energia elektryczna zdrożeje z obecnych 195 do 340 zł za MWh. Energetyka może skorzystać z puli darmowych praw (tzw. derogacji), ale dla odbiorców energii nie będzie to miało znaczenia.
– Derogacja najwyżej odsuwa podwyżki, bo chociaż elektrownie nie płacą za prawa do emisji CO2, to w zamian muszą inwestować w poprawę efektywności – mówi prof. Krzysztof Żmijewski, ekspert instytutu.
Wśród branż najbardziej narażonych na zamykanie zakładów instytut wymienia produkcję materiałów budowlanych: cementu, wapna, włókien szklanych, a także kruszywa i rud metali.
– Grozi nam zamykanie zakładów chemicznych, które zużywają dużo ciepła w procesach przemysłowych. Najbardziej narażona jest ciężka chemia, m.in. producenci nawozów – wskazuje Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.