Jak podaje Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w tym roku ma być rozstrzygniętych 20 przetargów na budowę w sumie 250 km dróg i autostrad. Wszystkie zostały już ogłoszone. – Na razie nie planujemy ogłaszania kolejnych. Realizujemy prace przygotowawcze, które nie wymagają nakładów finansowych, tak by można było je kontynuować, gdy pieniądze się pojawią – mówi Hadaj. Rynek szacuje, że trwające przetargi są warte 11 – 12 mld zł.
– Kolejne duże przetargi drogowe mogą się pojawić dopiero po 2015 r. – prognozuje Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. To może oznaczać, że po 2012 r., kiedy mają się zakończyć prawie wszystkie obecnie realizowane i planowane inwestycje, firmy budowlane nie będą miały co robić.
– Z nieoficjalnych informacji, które do nas docierają, wynika, że więcej pieniędzy na drogi na razie nie będzie – mówi Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego. – Inwestycje ograniczają samorządy. Sytuacja branży drogowej w Polsce zaczyna wyglądać bardzo źle. Wiele firm w najbliższym czasie może zniknąć z rynku – podsumowuje.
– Rząd sygnalizuje, że realizacja obecnego programu budowy dróg się kończy, ale czekają nas nowe możliwości – mówi Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Berger Budownictwo. – Mogą czekać nas dwa lata przestoju na rynku, ale sytuacja wróci do normy – uspokaja.
Jak prognozuje Zbigniew Kotlarek, polski rynek może czekać powtórka sytuacji sprzed pięciu lat, kiedy wiele firm zajmujących się budową dróg musiało zakończyć działalność. Jak szacują eksperci, na rynku działa 350 – 400 firm zajmujących się budową i utrzymaniem dróg. – Nawet połowa z nich może zniknąć z rynku – szacuje Malusi.