Atrakcyjność aut z silnikami diesla stopniowo słabnie. Eksperci uważają, że coraz bardziej ekonomiczne silniki benzynowe, a także perspektywa spłaszczenia różnicy w cenach oleju napędowego i benzyny będą zmniejszać popyt na silniki wysokoprężne. Od początku tego roku benzynowe są górą.
Tylko w marcu zainteresowanie autami z silnikiem wysokoprężnym zmalało w porównaniu z ubiegłym rokiem o prawie 16 proc. Także ubiegły miesiąc nie był dobry dla diesli. Według Instytutu Samar, ich sprzedaż zmniejszyła się w porównaniu do kwietnia ubiegłego roku o prawie 14 proc. Spadła również w porównaniu do marca - o 10 proc. W rezultacie udział aut z silnikami wysokoprężnymi w tegorocznej sprzedaży samochodów jest o 4 proc. mniejszy niż przed rokiem: skurczył się z 40,7 do 36,6 proc.
Choć te spadki są przede wszystkim efektem mniejszych zakupów aut na firmy - zwykle jeżdżą dieslami - to jednak silniki benzynowe stają się coraz bardziej atrakcyjne. Przede wszystkim są tańsze. Stały się także znacznie bardziej wytrzymałe. Sprzyjają im także preferencje do ograniczania emisji dwutlenku węgla.
Na stacjach diesle są dziś lepsze od aut z silnikami benzynowymi średnio o 11 groszy. Tyle bowiem wynosi różnica w cenie obu rodzajów paliw. Według firmy analitycznej BM Reflex, średnia cena benzyny bezołowiowej Pb 95 wynosi 5,18 zł. Oleju napędowego - 5,07 zł. Jeszcze dwa miesiące temu różnica była znacznie mniejsza: w drugiej połowie marca zmalała do zaledwie 4 groszy.
Co będzie dalej? - Obecna tendencja będzie się na razie utrzymywać - informuje Urszula Cieślak z Reflexu. Ale w nieodległej perspektywie przewaga diesli przy dystrybutorze będzie słabnąć. - Wszystko wskazuje, że dojdzie do zmian obciążeń podatkowych, kształtujących różnicę w cenach obu rodzajów paliw. Nowe stawki będą ją niwelować - twierdzi Cieślak.