Czasem, kiedy kierowca jednym zachowaniem popełni kilka wykroczeń, może dostać mandat nawet do 1 tys. zł.
Mało tego: drogówka całkiem niedawno zyskała też możliwość surowszego potraktowania kierowcy, który nie dość, że popełnił wykroczenie, to jeszcze spowodował nim zagrożenie bezpieczeństwa. Wówczas do kwoty mandatu za wykroczenie dodaje się 200 zł (gdyby kierowca był nietrzeźwy, dolicza mu się więcej – 300 zł).
Odmowy zdarzają się rzadko. Nawet jeśli kierowca w pierwszym odruchu odmawia, to często po kilku godzinach, a czasem dniach, zgłasza się do komisariatu po mandat.
Jeśli kierowca nie zgodzi się z decyzją policjanta, sprawa skończy się w sądzie. Policjant sporządza wniosek o ukaranie, który wędruje do sądu grodzkiego. Trafi tam też cała dokumentacja (fotografie, zeznania świadków itd.). Świadkami na sprawie często są policjanci z patrolu, którzy złapali kierowcę na wykroczeniu.
Grzywna orzeczona przez sąd jest na ogół tej samej wysokości co mandat proponowany przez policjanta. Do tego dochodzą jednak koszty postępowania (ok. 100 zł). A jeśli za wykroczenie przewidziano także punkty karne, to bez względu na to, czy sprawą zajmie się sąd czy policjant, i tak trafią na konto kierowcy. Bardzo rzadko przed sądem zdarzają się uniewinnienia.
Nad decyzją o przyjęciu mandatu trzeba się jednak poważnie zastanowić. Przyjęty mandat bardzo trudno uchylić. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy policjant czy strażnik miejski nałożą grzywnę za coś, co nie jest wykroczeniem. Na przykład wypiszą mandat za parkowanie w strefie zakazu, a okaże się, że w miejscu, w którym kierowca zaparkował, taki zakaz nie obowiązuje.