Murmańsk nad Morzem Barentsa ma kilka wyjątkowych jak na warunki arktyczne cech: należy do tzw. portów głębokich, więc mogą doń zawijać statki o każdej wyporności. Nie zamarza zimą i miesięcznie można zeń eksportować do 1 mln ton towarów.
Właścicielem 25,5 proc. portu jest skarb państwa, a pozostałe udziały należą do prywatnych osób i firm. I to właśnie oni zdecydowali się wystawić na sprzedaż, jak dowiedział się Reuters, 63,5 proc. akcji.
Port został wystawiony na przetarg po tym, gdy z jego kupna wycofał się Gennadij Timczenko (jeden z najbogatszych Rosjan, współwłaściciel spółki Gunvor, największego pośrednika w handlu rosyjską ropą - przyp.red), dowiedziała się agencja w jednym ze źródeł. Cena za port negocjowana z Timczenko miała być bliska 250 mln dol.
Port specjalizuje się w przeładunku węgla i stali. Moc przeładunkowa wynosi 20 mln ton miesięcznie, z czego 12-14 mln ton przypada na węgiel.
Nic więc dziwnego, że o kontrolę nad Murmańskiem rywalizować chcą największe koncerny surowcowe: Mieczel i SUEL (producenci węgla) oraz jedna ze spółek należąca do stalowego koncernu NLMK najbogatszego Rosjanina Władimira Lisina.