Na nowych rynkach coraz większe wzięcie mają polskie systemy przeciwlotnicze – dowiedziała się „Rz". Prawdziwym hitem są rakiety GROM wystrzeliwane z przenośnych wyrzutni, a także zaawansowane technologicznie, „ciche", czyli trudno wykrywalne radary: produkty warszawskiego Radwaru i Przemysłowego Instytutu Telekomunikacji, czyli przyszłej grupy kapitałowej Bumar Elektronika.
GROM – odpowiednik słynnych zachodnich stingerów, zdobył uznanie po konflikcie w Gruzji. Rosjanie atakujący z powietrza pozycje gruzińskie po nieprzyjemnych spotkaniach z rakietami, które w Polsce kupiły władze z Tbilisi, musieli szybko zmienić taktykę, aby wyprowadzić samoloty i śmigłowce poza zasięg kierowanych pocisków.
Wnioski z bojowych doświadczeń z gromami skłoniły już badaczy Wojskowej Akademii Technicznej i konstruktorów fabrycznych do modernizacji rakiet. Nowe już noszą nazwę Piorun i będą znacznie lepsze, czyli skuteczniejsze – przekonuje gen. Zygmunt Mierczyk, profesor i optoelektronik, rektor WAT.
– Oferujemy nie tylko GROM, dostarczamy kompleksowe rozwiązania dla obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu. Są one zresztą elementem przygotowywanej przez Bumar Tarczy Polski – mówi Edward E. Nowak, prezes zbrojeniowego holdingu, którego zeszłoroczne przychody przekroczyły 3 mld zł.
Zarząd Bumaru chciałby, aby jeszcze w tej dekadzie zagraniczna sprzedaż broni zrównoważyła wartość obecnych zamówień polskiej armii.