- Chcielibyśmy unowocześnić wszystkie 128 Leo, które mamy w polskich wojskach pancernych. Po modernizacji powinny odpowiadać możliwościami Leopardom najnowszej generacji – mówi gen.Waldemar Skrzypczak doradca ministra obrony narodowej. Armii zależy aby na inwestycji wartej co najmniej 150 mln zł skorzystały polskie firmy, przede wszystkim Bumar.
-Technologie przeniesione z fabryk niemieckich producentów i wykorzystane do podrasowania Leo powinny pozostać w kraju tak aby odnowione czołgi można było serwisować w rodzimym przemyśle –podkreśla gen. Skrzypczak.
Plany Bumaru idą dalej. – Rozmawiamy z producentami leopardów Rheinmetallem i korporacją Kraus-Maffei Wegmann o warunkach przyszłej współpracy. Warunkiem wspólnego biznesu będzie oferta polonizacji konkretnych technologii. Firma , która zaproponuje przeniesienie do Polski najatrakcyjniejszej technologicznie produkcji będzie uprzywilejowanym partnerem Bumaru – zapowiada Mariusz Andrzejczak szef zbrojeniowego holdingu.
Pilna modernizacja
Antoni Szulborski spec od broni pancernej z Bumaru przypomina, że polska armia dosyć późno decyduje się na niezbędną modernizację Leo, już dawno zrobili to inni użytkownicy czołgów generacji 2A4 – Hiszpanie, Szwedzi,Kanadyjczycy. Zakres modernizacji zależy, jak zwykle od oczekiwań armii i pieniędzy, które wojska pancerne są w stanie wydać na remont. Unowocześnienia wymagają na pewno urządzenia optoelektroniczne czyli np. system kierowania ogniem poprawiający celność czołgu w nocy i agregaty prądotwórcze radykalnie obniżające zużycie paliwa. W przemysłowym pakiecie Bumaru jest też oferta instalacji zabezpieczeń przeciwminowych najnowszej generacji, poprawiających bezpieczeństwo załogi – mówi dyr.Szulborski.
Najnowsze leopardy wyposażone są w dłuższą, potężniejszą armatę, ale, jak się wydaje, naszej armii nie stać na razie na generalną wymianę kosztownych luf.