– Zgodnie z zeznaniami CIT-8 za 2011 r. należny podatek dochodowy 20 wybranych podmiotów z branży handlowej wyniósł 709 mln zł – mówi Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy Administracji Podatkowej w Ministerstwie Finansów. Jak pisaliśmy w „Rz" na początku tego roku, za 2010 r. ta sama grupa firm odprowadziła 607 mln zł podatku dochodowego. Czy to za mało? Łączne przychody 20 największych firm handlowych według szacunków „Rz" przekraczają 130 mld zł. Jednak rzadko która branża pracuje na tak niskich marżach – średnio ok. 2–3 proc. Do tego dochodzą wysokie koszty, zwłaszcza wynajmu powierzchni handlowych  i płac – największe sieci zatrudniają nawet po kilkadziesiąt tysięcy osób. Nie pomaga też znaczne spowolnienie coraz silniej obserwowane w handlu.

Sieci płacą też spore kwoty na rzecz samorządów, zwłaszcza podatku od nieruchomości. Tesco podaje, że w sumie z tytułu różnych podatków w ostatnim roku finansowym zapłaciło ponad 300 mln zł.

Jednak większość firm na ten temat wypowiada się nieoficjalnie i z zadziwiającą konsekwencją nie podaje danych o podatkach, np. przy okazji prezentowania raportów o przychodach w danym roku obrotowym. W ten sposób same dają powody do podejrzeń: skoro nie chcą ujawniać danych, to na pewno podatków nie płacą zbyt dużych, a może wręcz wcale. – Jeśli firma dużo inwestuje, a robi tak wciąż większość z czołówki branży, to podatków w zasadzie płacić nie musi i nie jest to zbyt trudne do wprowadzenia w życie – mówi przedstawiciel jednej z firm.

Niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński ponownie ogłosił, że sieci handlowe unikają płacenia podatków, dlatego powinno się je liczyć nie od zysków, ale od obrotów. Temat nie jest nowy, o tym, że klub ma taki projekt, pisaliśmy w „Rz" już w grudniu 2011 r. – Chcemy wprowadzić próg, np. podobnie jak na Węgrzech – 2 mln euro rocznego obrotu, do którego firma będzie zwolniona z podatku. Powyżej tego podatek wynosiłby 1 proc. od finalnego obrotu – mówił poseł PiS Przemysław Wipler, który przewodniczył zespołowi opracowującemu projekt.

Poza Węgrami w  Europie dodatkowy podatek na sieci handlowe został nałożony w Irlandii Północnej. Ale pomysły pojawiają się w także w innych krajach. Zawsze w takim przypadku sieci alarmują, że dodatkowe obciążenia doprowadzą do ograniczenia inwestycji, a w perspektywie powstanie mniej miejsc pracy. Trudno jednak bronić tych argumentów w sytuacji, kiedy nie ujawniają danych o płaconych podatkach.