Proponowane związanie się z największą w Europie grupą zbrojeniową, brytyjską BAE Systems może spełnić to marzenie.
Enders i jego dyrektor ds. strategii Marwan Lahoud prowadzą od miesięcy tajne rozmowy z BAE o stworzeniu europejskiego giganta lotniczo-wojskowego, który dorównałby Boeingowi czy Lockheedowi Martinowi. Fuzja EADS-BAE o wartości 48 mld dolarów w chwili ogłoszenia jej pozwoliłaby stworzyć największą na świecie grupę lotniczo-wojskową.
Rynki zareagowały sceptycznie, bo nie wierzą, że rządy zezwolą na poluźnienie kontroli nad swymi narodowymi czempionami, akcje obu partnerów sporo straciły, walory BAE odrobiły potem straty.
Rząd Niemiec jako pierwszy wyraził sceptycyzm. — Jest wątpliwe, czy w rzeczywistości dojdzie do uzgodnienia proponowanej struktury (60 proc. EADS, 40 proc. BAE) — cytowała agencja DPA opinie kół rządowych. — Wraz z problemami wynikającymi z przepisów europejskich istnieje kwestia wartości takiego rozwiązania.
Wcześniej resort gospodarki podał, że został powiadomiony o rozmowach na temat fuzji, poproszono go o wsparcie, ale rząd federalny bada wszystkie istotne kwestie.