Premiery najdroższych aut jedna za drugą: Maserati Sahara Desert, Jaguar, Infiniti. Głośna muzyka, reklamowe filmy, eleganccy prezesi. Ale każdy z nich przyznaje, że trudna sytuacja na europejskim rynku tym razem dotknie także segmentu luksusu.
Ich obaw nie podzielają co prawda analitycy. Tim Urquart z IHS Global Automotive uważa, że obecne „tsunami" premier scementuje potęgę segmentu. Nie trzeba więc się obawiać, że potężny kryzys dotknie sprzedaży także najbardziej ekskluzywnych aut. – W Europie jest mnóstwo bogatych ludzi i ta grupa jest niezwykle solidna. Najdroższe auta zawsze się tutaj dobrze sprzedawały – mówił Urquart.
Jaguar na swoją zamkniętą premierę F-type w paryskim Muzeum Rodina zaprosił Lanę Del Rey. Gwiazda zapytana, czy coś chciałaby dodać do tego sportowego cacka, odpowiedziała przyciszonym głosem: – Nie dodałabym nic, czego nie dodali oni. A Adrian Hallmark, globalny szef marki, nie ukrywa, że Jaguar nie miał tak ważnego auta w ciągu ostatnich 50 lat.
A jednak nie Żerań
O dużych planach wobec europejskiego, także polskiego rynku mówił „Rz" Chris Ellis, szef marki Jeep na Europę i Bliski Wschód. Przyznał, że być może trzeba będzie znaleźć odpowiednie finansowanie sprzedaży tych aut w Europie, być może jakąś nową formę leasingu. – Ale w żadnym wypadku nie zamierzamy ani obniżać cen, ani też „ogołocić" naszych aut z wyposażenia – mówił Ellis. Przyznał, że są plany produkcji Jeepa w Polsce, ale jego zdaniem nie jest to czas na duże inwestycje, chociaż te auta sprzedawane na europejskim rynku są obciążone kosztami transportu oraz cłem. Na razie sprzedaż Jeepa cały czas rośnie, w tym roku w Europie w okresie styczeń–sierpień o 29 procent.
7,1 proc. mniej aut sprzedano w Europie w sierpniu w porównaniu z ubiegłym rokiem