Nie tylko na rynku nowych samochodów zapanowała głęboka bessa. Spadki popytu dotknęły także sprzedaży samochodów używanych. Jeszcze nie tak dawno mogło się wydawać, że Polacy, chcąc zaoszczędzić na kupnie nowego, a więc droższego samochodu, zdecydują się na tańszy używany. Nic z tego. We wrześniu liczba rejestrowanych aut z rynku wtórnego zmalała w porównaniu z sierpniem o przeszło 9 proc. W ujęciu do września ubiegłego roku spadek był nieco mniejszy – o niecałe 5 proc. W podobnym stopniu zmniejszył się prywatny import używanych aut z zagranicy – o 4,5 proc. Jak informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, od stycznia do końca września prywatne osoby sprowadziły z zagranicy 486,6 tys. pojazdów.
Będzie jeszcze gorzej. Eksperci Samaru przewidują, że negatywny trend utrzyma się dłużej. Jest ku temu kilka powodów: kryzys i niepewność co do rozwoju sytuacji gospodarczej zniechęca do większych wydatków. Zwłaszcza że coraz więcej osób obawia się utraty pracy.
Właściciele autokomisów przyznają, że liczba zawieranych transakcji dramatycznie zmalała. Spadły także średnie ceny – w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy o blisko jedną dziesiątą. Widać to również w serwisach internetowych. Według największego – otoMoto – przed rokiem było to nieco ponad 26 tys. zł. Teraz – niecałe 24 tys. zł.
Niebezpieczną tendencją jest starzenie się wtórnego rynku. Większość samochodów, które sprzedawane są przez Internet, ma ponad 10 lat. O ile jeszcze w pierwszym półroczu 2011 r. średni wiek wystawianych do sprzedaży samochodów wynosił 8,5 roku, teraz wydłużył się do 10,5 roku. Podobnie jest w autokomisach i na giełdach. Widać to po strukturze prywatnego importu: z danych Samaru wynika, że więcej niż dziesięć lat ma 47,6 proc. przywożonych do kraju pojazdów. 44,9 proc. to samochody w przedziale od czterech do dziesięciu lat. Natomiast zaledwie nieco ponad 7 proc. to samochody młode, których wiek nie przekracza czterech lat. Ta niekorzystna struktura importu umacnia się: udział samochodów najstarszych rośnie kosztem tych najmłodszych.