Na to, jak ważne jest stworzenie sieci miejsc pracy dla młodych ludzi w małych miejscowościach, zwróciła uwagę prof. Małogorzata Zaleska, wiceprezes NBP. Przyznała, że przepytała różnych znajomych, którzy pracują w Warszawie, a są z małych miejscowości, czy i na jakich zasadach by wrócili do „małych ojczyzn". – Nie znalazłam nikogo. I pomyślałam, że uwaga osób kreujących politykę społeczną powinna być skoncentrowana na ludziach, którzy mieszkają na prowincji, a nie na skłanianiu tych, co wyjechali, do powrotu – mówiła. Zdaniem profesor SGH, po to by stworzyć im szansę rozwoju potrzebna jest właśnie sieć miejsc pracy. – Nie wystarczy gdy młoda osoba dostanie wsparcie finansowe na założenie biznesu, bo musimy zrównoważyć popyt i podaż. Powodzenie takiego biznesu zależy bowiem od bogactwa lokalnego społeczeństwa – powiedziała. Zdaniem prof. Zaleskiej lokalna władza powinna otwierać się na współpracę z małym biznesem. Ale zwraca ona też uwagę na to, że młodzi ludzie napotykają na barierę w postaci utrudnionego dostęp do kapitału. – Jedni nie mają wiedzy, w jaki sposób mogą korzystać z rynkowych narzędzi, a drudzy środków, bo oferta banków dla mikoprzedsiębiorczości, zwłaszcza działającej lokalnie, jest bardzo skromna – uważa ekonomistka. I dodaje, że w wielu miejscach w kraju, szczególnie na terenach uboższych, z wysokim strukturalnym bezrobociem, brakuje również wzorców przedsiębiorczości.
Tomasz Bogus, prezes Banku Pocztowego powiedział, że z badań, jakie prowadzi bank (a ponad 60 proc. klientów – mikroprzedsiębiorców prowadzi biznesy w miejscowościach gdzie mieszka mniej niż 50 tys. osób), wynika, że tylko co czwarty z nich korzysta z bankowości internetowej. – Prawie 60 proc. kont bankowych otwieramy dla naszych mikroprzedsiębiorców w placówkach pocztowych w mniejszych miejscowościach – relacjonawał prezes Banku Pocztowego. Zaznaczył, że oznacza to, iż większość z nich w sposób tradycyjny traktuje usługi bankowe. – Mikroprzedsiębiorcy z mniejszych miejscowości w mniejszym stopniu, niż w dużych aglomeracji, finansują działalność ze środków pożyczonych czy pomocowych, w dużo większej części korzystają z własnych pieniędzy. – dodał Tomasz Bogus.
Życie bez usług bankowych
Bank Pocztowy badał grupę osób nieubankowionych, w tym również mikroprzedsiębiorców. – Wynikają z nich dwa wnioski, które potwierdzają to, co powiedziała pani prezes. Jeden to to, że wciąż ludzie obawiają się, bo za mało wiedzą na temat bankowości. Nawet młodzi przedsiębiorcy na pytanie dlaczego nie mają rachunku bankowego odpowiadają: nie znam banków, nie wiem na czym polega kredyt, nie wiem co to jest karta kredytowa, nie umiem, nie ufam, na wszelki wypadek nie korzystam – wymieniał prezes BP. – Na brak wiedzy ekonomicznej nakłada się utrudniony dostęp do infrastruktury – dodał. Zdaniem szefa banku, po to, by pomóc młodym ludziom w rozwoju przedsiębiorczości w małych miejscowościach, oprócz funduszy, potrzebne są: edukacja oraz lepsza infrastruktura bankowa. Tomasz Bogus przyznał, że jest nieco zawiedziony, że nigdy nie pytano go o efektywność prowadzonej działalności edukacyjnej, a zawsze o wyniki, choć bank jest częścią dominium publicznego i edukację ma wpisaną w strategię rozwoju.
– Wspieranie przedsiębiorczości ludzi młodych powinno być jednym z elementów wsparcia rozwoju regionów zapóźnionych (nazywanych defaworyzowanymi), ale to nie oznacza, że w krótkim czasie nastanie boom małych lokalnych firm w Polsce powiatowej – zauważył Julian Zawistowski, wiceprezes Instytutu Badań Strukturalnych. Jego zdaniem nie ma szans, by ludziom z obszarów defaworyzowanych, w tym ludziom młodym, stworzyć równie dobre warunki wszechstronnego rozwoju i życia, jak mieszkańcom największych miast. – Ale to nie znaczy, że polityka społeczno-gospodarcza jest bezradna. Tym bardziej powinna być aktywna – powiedział. Przypomniał, że jeśli działania kierowane są do odpowiedniej grupy, jak na przykład dotacje na wsparcie działalności gospodarczej dla bezrobotnych, to przynoszą pozytywne efekty. – Ale ten instrument jest skuteczny, bo sięgają po niego najbardziej przedsiębiorczy. W przypadku innych form pomocy z FP skuteczność pomocy jest już niższa – dodał. Jego zdaniem najważniejszym elementem podnoszącym standard życia w małych miejscowościach, a tym samym podnoszącym szanse rozwoju przedsiębiorczości, jest rozbudowa infrastruktury drogowej.
Centra rozwoju
Także Michał Boni, minister cyfryzacji i administracji stwierdził: - Nie możemy zakładać, że w każdym miejscu bez względu na jego potencjał rozwojowy, będą powstawały miejsca pracy. Powstają w określonych centrach, gdzie albo jest lepsza infrastruktura, albo wyższa konsumpcja. Ale trzeba założyć, że jedną z kluczowych zasad jest to, że ludzie mogą żyć i pracować tam, gdzie chcą i nie musi być to to samo miejsce. - mówił. Ważne jest, by mieli w miarę łatwy dojazd. – Zastanówmy się więc, czy mamy w Polsce mikrocentra rozwoju. Czy mamy takie miasta 20-, 30- lub 40-tysięczne? – pytał. Zdaniem szefa resortu MAiC takie centra istnieją tylko w niektórych regionach Polski.
Uczestnicy debaty zastanawiali się, co decyduje o ucieczce do większych miast i co może przed nią powstrzymać. – Jeśli zastanawiamy się nad podstawami rozwoju, to na pierwszym miejscu stawiajmy edukację i jej jakość. Na drugim instytucje lokalne współczesnego życia publicznego: bibliotekę, dostęp do szerokopasmowego i szybkiego internetu i dostęp do usług bankowych – wymieniał Michał Boni. Ale zaraz dodał: – Zamiast się zastanawiać, ile pożyczek udzielić osobom bezrobotnym, które nie będą wiedziały, gdzie zaszczepić nowy biznes, może warto wydać pieniędze na rewitalizację małych miast, żeby tam się tworzyły centra, do których będą dojeżdżali do pracy mieszkańcy jeszcze mniejszych ośrodków? – pytał Michał Boni w czasie debaty. I nie były to pytania retoryczne, bo według szefa resortu administracji i cyfryzacji do lepszego rozwoju Polski regionalnej potrzebne są zmiany w strukturze samorządowej.