W nocy z czwartku na piątek Izrael zaatakował Iran i sprowokował działania odwetowe swojego zaciekłego wroga. Trudno mówić o całkowitym zaskoczeniu, bo sygnały o możliwym rychłym ataku izraelskim na Iran w przestrzeni publicznej pojawiły się na kilkadziesiąt godzin wcześniej i mówił o tym też prezydent Stanów Zjednoczonych. Z drugiej strony sytuacja na Bliskim Wschodzie jest na tyle skomplikowana, że z małej iskry może wybuchnąć ogromny pożar.
Czy Iran wybierze eskalację?
Z perspektywy inwestorów to kolejny trudny do oceny czynnik w rynkowej układance, który powiał w żagle złotu i poprawił notowania słabnącego w tym roku dolara amerykańskiego. Najmocniej zareagowała oczywiście ropa naftowa, zwyżkująca w piątek chwilami aż o 9 proc. Tylko w czerwcu cena tego surowca wzrosła już o około 20 proc. Niemal wszystkie rynki akcji poddały się przecenie. Z drugiej strony inwestorzy zdają się być już coraz bardziej odporni na geopolityczne czynniki ryzyka, bo spadki rynków akcji nie były zbyt gwałtowne.
Jednak sytuacja może się szybko zmienić, w zależności od tego, na jaki odwet ostatecznie zdecyduje się Iran. W piątek Izrael na ogół informował o skutecznej obronie przed irańskimi rakietami. Iran z kolei zapowiadał, że nie zamierza się cofać. W piątek w godzinach wieczornych w Tel Awiwie i w Jerozolimie słychać było eksplozje. Wymiana ciosów trwała w weekend.
– Izrael tłumaczy swoją decyzję o ataku pojawieniem się informacji o szybkim postępie Iranu w programie nuklearnym i zagrożeniu budową broni jądrowej. Sytuacja ta powoduje, że konflikt na Bliskim Wschodzie doszedł do poziomu eskalacji, który wcześniej nie był widoczny – zauważa Michał Stajniak z XTB.