Wojny patentowe zataczają coraz szersze kręgi. Do szeroko komentowanych sporów Apple i Samsunga dołącza Microsoft toczący boje z Google'em, a konkretnie z kupioną przez niego Motorolą, która jest właścicielem sporej liczby patentów telekomunikacyjnych. Na tej podstawie firma ta ściąga od producentów sprzętu opłaty – zdaniem Microsoftu zbyt wysokie.
Sprawa znalazła finał w sądzie – przed trybunałem okręgowym w Seattle właśnie odbyła się pierwsza rozprawa. Motorola rozpoczęła ja z przytupem, wnioskując o ustalenie zasad licencjonowania nowych i przyszłych produktów Microsoftu, w tym tabletu Surface. Przedstawiciele Microsoftu nie chcieli komentować tych doniesień.
Głównym powodem zakupu Motoroli przez Google za 12,5 mld dol. było jej portfolio patentowe, obejmujące rozwiązania telekomunikacyjne, takie jak transmisja wideo czy łączność Wi-Fi. Właśnie o możliwość korzystania z tych technologii procesuje się teraz Microsoft z Motorolą. Koncern z Redmond po raz pierwszy pozwał o to Motorolę dwa lata temu. Chodziło o to, że sporne patenty odnoszą się do rozwiązań stanowiących standardy branżowe, w związku z tym producenci sprzętu takiego jak smartfony, tablety czy konsole zmuszeni są z nich korzystać. Motorola zgodziła się wówczas pobierać z tego tytułu opłaty na „uczciwych, rozsądnych i niedyskryminujących warunkach". Tymczasem, zdaniem Microsoftu, licencje kosztują zbyt wiele. Od każdego produktu, w którym wykorzystywane są opatentowane technologie – od systemu Windows po konsole Xbox 360 – firma musi płacić trybut w wysokości 2,25 proc. jego ceny. Microsoft uważa, że licencje nie powinny kosztować więcej niż 0,05 dol. za każdy produkt.
Efekt jest taki, że Microsoft w ramach umów licencyjnych ma płacić Motoroli 4 mld dol. rocznie. Jednak gdy porównał to z opłatami uiszczanymi przez inne firmy, uznał, że ta kwota powinna być nie wyższa niż 1,2 mld dol. na rok.
Podczas pierwszej rozprawy inżynierowie Microsoftu dowodzili, że patenty Motoroli odgrywają niewielką rolę w architekturze Windows. To, która strona ma rację, rozstrzygnie sąd w Seattle.