Miesiąc temu Hyundai Motor i Kia Motors przyznały, że zawyżyły sprawność swych samochodów podając, iż na galonie (3,8 l) paliwa mogą przejechać o milę (1600 m) więcej od aut konkurentów. Obie firmy sprzedały ponad milion tych pojazdów dzięki takiej reklamie.
- Myślę, że może być więcej takich przypadków — stwierdził szef działu testowania samochodów w piśmie „Consumer Reports", Jake Fisher. — Są inne pojazdy, które nie spełniają podanych norm, jak ocenia urząd ochrony środowiska EPA.
Hyundai, który oparł swą kampanię marketingową na oszczędniejszym spalaniu paliwa twierdzi, że jak dotąd nie odczuł spadku sprzedaży od czasu, gdy przyznał się do pomyłki. Musiał jednak podjąć kampanię wyjaśniającą, która zdaniem agencji Moody's będzie go kosztować 100 mln dolarów rocznie do czasu wycofania tych samochodów z użytku, gdy będą nadawać się na złom. Grożą mu też procesy sądowe.
Jedynym sensownym rozwiązaniem jest poddanie się kontroli przez cały sektor motoryzacji — uważa Gary Silberg z LPMG. — My jesteśmy firmą audytorską. Podczas robienia audytu uczymy się, że jeśli znajdziemy jedno odstępstwo, to trzeba sprawdzić, czy nie ma ich więcej. Mogę się założyć, że w tym przypadku będą eteż i inne.
Producenci zrozumieli, o co chodzi. — Sadzę, że każdy producent zrobił to, co my: wrócił do siebie i spytał, czy to są realne dane? — powiedział wiceprezes Nissana w USA, Al Castignetti. Szefowie innych firm: GM, Toyoty, Hondy, Mazdy, Chryslera i północno-amerykańskiego działu Fiata twierdzą zgodnie, że są pewni swych danych o zużyciu paliwa.