Ceny ropy jednak drgnęły w górę. Za baryłkę Brenta trzeba dzisiaj płacić ok 110 dol. Od tego ile podrożeje ropa w tym tygodniu zależą ceny w hurcie, jeśli podążą za tendencją na rynkach światowych, nasza radość może okazać się bardzo krótkotrwała.
Pozytywne informacje dotyczące gospodarki amerykańskiej, jakie ukazały się w ostatni piątek dały wsparcie cenom. Tyle, że te 110 dol, to wyraźnie poziom konsolidacyjny i notowania wcale nie muszą gwałtownie się zmienić. W tej cenie nie mamy również wkalkulowanych kłopotów gospodarki cypryjskiej. Mimo, że jest to niewielki kraj strefy euro,to jednak fakt, że kolejna gospodarka eurogrupy potrzebuje zewnętrznej pomocy niepokoi. To wszystko przyczynia się do potanienia ropy. Tak samo jak rozmowy „trojki" z władzami greckimi.
Z drugiej jednak strony wiadomo, że i Portugalia i Irlandia powoli zaczynają wychodzić z kryzysu.
Wsparciem dla umocnienia się cen w ostatni piątek było także oświadczenie prezydenta Baracka Obamy, że użycie siły wojskowej nadal pozostaje opcją, gdyby okazało się, że ani sankcje, ani dyplomacja nie są w stanie nakłonić Irańczyków do zarzucenia rozwoju programu nuklearnego. Jeszcze tydzień temu bliskie - jak się to wówczas wydawało porozumienie w tej sprawie krajów zachodu wyraźnie umacniało tendencję spadkową na rynku ropy. Przy tym wyraźnie wolniej drożała amerykańska ropa WTI ( 50 centów na baryłce do 93,53 dol.), niż europejski Brent ( o 1,07 dol. do 110,03 dol. ) . Jednocześnie zmniejsza się różnica w notowaniach obydwóch gatunków ropy, która 8 lutego wynosiła 23,45 dol.,teraz jest to 16,5 dol.
Zdaniem szwajcarskiego analityka, Oliviera Jakoba z Petromatrixu Brent coraz bardziej rozczarowuje inwestorów, zwłaszcza różnica między jego notowaniami z WTI.To sugeruje, że ceny powinny jednak spadać. I musiałoby się wydarzyć co naprawdę dramatycznego,żeby ropa znów zdrożała do ok 120 dol. Co mogłoby to być ? Z pewnością gwałtowne załamanie negocjacji irańskich, bądź desperacki krok ze strony przywódców Korei Północnej.