Rewolucja w śmieciach

Za niespełna dwa miesiące zaczną obowiązywać nowe zasady gospodarki odpadami. Wiele gmin nie jest gotowych na zmiany.

Publikacja: 09.05.2013 23:30

Tylko co dziesiąta gmina jest całkowicie przygotowana do śmieciowej rewolucji. Z danych resortu środowiska wynika, że pod koniec kwietnia niemal połowa gmin nie ogłosiła jeszcze przetargów na firmę, która po 1 lipca br. odbierze odpady od mieszkańców. Samorządy miały 18 miesięcy, by przygotować się na nowe zadania wprowadzone ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Przetargi w lesie

– W naszym powiecie na dziewięć gmin zaledwie jedna ma tę procedurę za sobą – mówi Elżbieta Frejowska, wójt gminy Nagłowice w Świętokrzyskiem. Zauważa, że sprawa przetargów będzie dużym kłopotem dla samorządowców, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie dotąd nawet nie zebrano od mieszkańców deklaracji o liczbie osób zamieszkujących lokal  wraz z decyzją, czy będą segregować odpady. – Tymczasem samo przygotowanie specyfikacji zamówienia jest długotrwałe i w przypadku naszej gminy zajęło niemal trzy miesiące – mówi Frejowska.

Ale sprawa przetargów nie jest jedyną, która spędza sen z powiek samorządowcom. Jednym z najpoważniejszych problemów jest taka organizacja nowych obowiązków, która przy możliwie ograniczonych opłatach pozwoli gminie zrealizować zadania, jakie narzuca jej ustawa. Z danych resortu środowiska wynika, że opłata za segregowane odpady będzie w większości gmin o ok. 30 proc. niższa niż w przypadku odpadów niesegregowanych.  Nie wiadomo, w ilu dokładnie gminach po wprowadzeniu nowych zasad opłaty wzrosną. Prezydenci i wójtowie robią dziś wszystko, by podatek śmieciowy był jak najniższy. Zdają sobie bowiem sprawę, że w przyszłym roku czekają ich wybory samorządowe, i nie zamierzają nadstawiać głów za zbyt wysokie stawki śmieciowe.

Marian Kozera, prezes firmy Radkom z Radomia, która zarządza dwiema regionalnymi instalacjami do zagospodarowania odpadów komunalnych (linią segregacji i składowiskiem odpadów) zauważa, że skutkiem tego jest zaniżanie ilości odpadów, powstających na terenach gmin. – Według szacunków przeciętny mieszkaniec wytwarza 180–300 kg odpadów komunalnych na rok, a w dokumentach przetargowych widać szacunki na poziomie zaledwie 8 kg na miesiąc – mówi Kozera.

Walka o odpady

Daniel Tylak, przewodniczący Związku Komunalnego Gmin Czyste Miasto, Czysta Gmina skupiającego 21 gmin na pograniczu województw wielkopolskiego i łódzkiego, z niepokojem patrzy w przyszłość. Związek powstał w 1998 r. i od razu rozpoczął poszukiwania terenu pod budowę nowoczesnej instalacji do odzysku odpadów. I choć dziś instalacja działa i jest w stanie przetwarzać rocznie ok. 100 tys. ton odpadów, Tylak obawia się, że nie trafią do niej np. odpady segregowane u źródła, czyli w domach mieszkańców, a to spowoduje znaczne pogorszenie rentowności firmy. – Ustawodawca niepotrzebnie podzielił strumień odpadów na takie, które muszą trafić do regionalnych instalacji, i takie, które mogą, ale nie muszą. Do drugiej grupy należą odpady zbierane selektywnie – mówi Tylak.

O źródło odpadów selektywnie zbieranych martwi się też Kozera. Takie odpady są najlepsze jakościowo, bo po odpowiednim doczyszczeniu stają się surowcem wtórnym i mają wartość handlową. Może jednak okazać się, że ze względów oszczędnościowych gminy skierują je do tańszych instalacji. – W ten sposób instalacjom takim jak nasza odebrany zostanie strumień odpadów, a w konsekwencji pieniądze – komentuje Kozera.

Co zagraża reformie odpadowej

Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminie ma stworzyć system gospodarki odpadami, który pozwoli na odzyskiwanie surowców i ich recykling, a co za tym idzie – w istotny sposób ograniczy składowanie śmieci na wysypiskach. Ale z reformą wiążą się też problemy dla gmin.

1. Przymus organizowania przetargów

- Gminy, które mają własne spółki komunalne, krytykują tę zasadę. Argumentują, że gminne przedsiębiorstwa przegrają konkurencję z dużymi zagranicznymi firmami, które będą proponować ceny poniżej kosztów, by pozbyć się konkurencji z rynku.

- Konieczność ogłaszania przetargów zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego Inowrocław, a kilkaset gmin poparło ten wniosek. Przedstawiciele miasta zwracają uwagę, że w innych krajach europejskich gminy zlecają gospodarkę odpadami spółkom własnym bez przetargu. Trybunał jeszcze nie wydał wyroku.

2. Liczy się cena za odbiór, a co z zagospodarowaniem?

- Dla wielu gmin decydującym kryterium przy wyborze partnera do realizacji nowych zadań jest cena.

- Gminy ogłaszają przetargi na odbiór odpadów łącznie z zagospodarowaniem. Zgodnie z ustawą do instalacji regionalnej trafiać powinny odpady zmieszane, natomiast nikt się nie zastanawia, gdzie trafi strumień odpadów segregowanych „u źródła". To sprawia, że strumień najlepszych jakościowo odpadów, które po odpowiednim doczyszczeniu stają się surowcem wtórnym i mają wartość handlową, ominie instalacje nowoczesne, spełniające wszystkie wymagania środowiskowe, ale droższe niż instalacje prowizoryczne.

3. Brak kontroli

- Gospodarka odpadami nie jest kontrolowana przez żadne instytucje i to się nie zmieni także w najbliższej przyszłości. Brakuje inspektorów, nie ma też sankcji, jakie mogliby oni nakładać na gminy w wypadku stwierdzenia nieprawidłowości.

4. Polityka i kryzys szkodzą reformie

- Kalendarz wyborczy nie sprzyja wprowadzeniu niezbędnej rewolucji na rynku śmieci. W przyszłym roku będą wybory samorządowe. Wójtowie, prezydenci miast, radni dbają więc przede wszystkim o to, by kolejny raz zostać wybranymi na stanowiska. Dlatego niechętnie podejmują decyzje o podnoszeniu stawek za odbiór odpadów, choć są one potrzebne ze względu na konieczność budowy nowego systemu.

- Zdarza się, że niektóre gminy, by nie podnosić mieszkańcom w trudnych czasach kryzysu stawek za odbiór śmieci, decydują się dopłacać do nowego systemu. To jednak oznacza uszczuplenie środków na inne wydatki samorządowe.

5. Problemy wspólnot i spółdzielni

- Zarządcy budynków wielorodzinnych nie mają narzędzi, by skłonić mieszkańców do przekazania rzetelnej informacji, ile osób zamieszkuje dany lokal. Tymczasem na podstawie takiej deklaracji będą ustalane stawki tam, gdzie ich wysokość jest uzależniona od liczby mieszkańców.

- Ryzyko odpowiedzialności zbiorowej. Za śmieci posegregowane zapłacimy taniej, za zmieszane znacznie drożej. Istnieje jednak ryzyko, że w budynkach wielorodzinnych wystarczy, by jedna osoba nie segregowała śmieci, a wszyscy mieszkańcy będą musieli ponosić wyższe opłaty.

- Spółdzielnie i wspólnoty muszą zainwestować w pojemniki na odpady zmieszane i segregowane, naprawiać je i myć. Dotychczas zajmowała się tym firma odbierająca odpady.

6. Kłopoty z inwestycjami

- Wiele gmin nie ma własnych instalacji do odzysku odpadów, ale nie zgadza się na lokowanie na ich terenie tego typu inwestycji; mieszkańcy obawiają się wpływu takich zakładów na zdrowie.    —asta

Tylko co dziesiąta gmina jest całkowicie przygotowana do śmieciowej rewolucji. Z danych resortu środowiska wynika, że pod koniec kwietnia niemal połowa gmin nie ogłosiła jeszcze przetargów na firmę, która po 1 lipca br. odbierze odpady od mieszkańców. Samorządy miały 18 miesięcy, by przygotować się na nowe zadania wprowadzone ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Przetargi w lesie

Pozostało 94% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?